Po kolejnej, szóstej już porażce z rzędu, krakowianie ugrzęźli na dnie ligowej tabeli. - Wiemy, w jakiej sytuacji jesteśmy. Będziemy starali się wybrnąć z niej jak najszybciej. Możemy tylko przeprosić kibiców, że musieli na to patrzeć. Jest nam wstyd. Nie będę się bronił. Przegraliśmy 1:5, ten wynik odpowiada na wszystkie pytania - przyznaje Mączyński.
Początek spotkania nie zwiastował tak wysokiej porażki. W pierwszych minutach przewagę miała Wisła. - Wydawało się, że dobrze weszliśmy w mecz. Śląsk strzelił gola w sytuacji, w której wcale nie musiał strzelić. W drugiej połowie wyrównaliśmy, wydawało się, że pójdziemy za ciosem. Bramkę zdobył jednak Śląsk i to nas w jakiś sposób "ścięło". Trudno powiedzieć, jakie są tego przyczyny - mówi pomocnik.
Mączyński wystąpił w piątek mimo urazu kolana. To ta sama kontuzja, z którą zmagał się przed mistrzostwami Europy. Ze Śląskiem grał na środkach przeciwbólowych, w sobotę czeka go rezonans magnetyczny.
- Mam nadzieję, że to nic poważnego. Mój stan zdrowia w ostatnich dniach się poprawił, ale nie jest komfortowo. Staram się dać drużynie tyle, ile mogę, ale jak widać, to za mało - podkreśla.