Ile długów ma Wisła Kraków? Skąd weźmie pieniądze?

Towarzystwo Sportowe Wisła od wtorku oficjalnie jest właścicielem piłkarskiej Wisły Kraków SA. Co przejęło wraz z klubem i skąd chce wziąć pieniądze na utrzymanie?

W poprzednim sezonie przychody Wisły wyniosły ok. 27 mln zł i taki budżet zakładano na obecne rozgrywki. Z naszych informacji wynika, że dziura w budżecie to ok. 10,8 mln zł plus jeszcze większe długi.

Jakie są wydatki?

Długi jakie TS przejął wraz z piłkarską Wisłą S.A., które są wymagane do spłacenia w najbliższym czasie, to ok. 13 mln zł. To zobowiązania wobec byłych piłkarzy i pracowników, a także wobec miasta za wynajem stadionu (ok. 4,5 mln zł).

Te pierwsze trzeba spłacić (nie można podpisywać kolejnych ugód prolongujących spłaty) już do 30 września, by Komisja Licencyjna nie ukarała klubu minusowymi punktami. Jeśli to się nie uda, kolejny termin to koniec roku, a wiosną 2017 roku okaże się, czy klub dostanie licencje. Do tego dochodzą też bieżące zaległości wobec piłkarzy, sięgające już dwóch miesięcy.

Miesięczne na utrzymanie klubu TS musi znaleźć 2 mln zł. Z tej sumy 850 tys. zł to zarobki piłkarzy i sztabu szkoleniowego. Do tego np. dzierżawa za wynajem ośrodka treningowego w Myślenicach - ok. 80 tys. zł.

TS kupił udziały w Wiśle S.A. za - jak to powiedział Robert Szymański, wiceprezes Towarzystwa - grube pieniądze. Sprzedający - Jakub Meresiński, poprzedniemu właścicielowi przez 19 lat - Tele-Fonice zapłacił jedną transzę - 300 tys. zł. Do spłacania zostało jeszcze 4,7 mln zł rozłożonych na raty do 2019 roku.

Skąd pieniądze

W poprzednim sezonie z Ekstraklasy S.A. klub dostał 8,6 mln zł - przede wszystkim z tytułu praw telewizyjnych (także za zajęte miejsce). Sam wypracował 6,3 mln zł z dnia meczowego. Właśnie na kibiców najbardziej liczą nowi właściciele klubu. Piotr Dunin-Suligostowski, prezes TS Wisła, przyznał, że liczy na frekwencję rzędu 20 tys. osób.

Na konferencji nowi właściciele apelowali do kibiców, by zaczęli przychodzić na stadion. Tyle że nawet 20 tys. osób na trybunach nie utrzyma klubu. Zresztą właśnie z powodu średniej liczby kibiców na meczach (niespełna 13 tys.) pojemność stadionu została ograniczona do 20 tys. zł (organizacja meczu to ok. 80 tys. zł).

Jeśli uda się zapewnić taką frekwencję, to przy średniej cenie biletów ok. 30 zł Wisła z dnia meczowego mogłaby liczyć na nie więcej niż ok. 10 mln zł.

Drugi pomysł to wyprzedaż zawodników, choć przy sytuacji zespołu w tabeli - seria pięciu porażek z rzędu i ostatnie miejsce w tabeli - to ryzykowane posunięcie. Wisła ma oferty dla trzech piłkarzy - Richarda Guzmicsa, Krzysztofa Mączyńskego i Zdenka Ondraska. Im bliżej końca okienka transferowego, tym trudniej będzie uzyskać z nich duże pieniądze. Z naszych informacji wynika, że klub może za nich dostać w sumie 4 mln zł.

Sponsor we mgle

Wiceprezes Szymański przyznał, że nie mają na horyzoncie możnego sponsora, którego pieniądze pozwoliłyby zasypać dziurę budżetową. - Trudno się spodziewać, by znalazł się chętny na zainwestowanie w klub, którym rządzą kibice. To szansa jedna na sto - mówi nasz informator.

Wyjściem z sytuacji mogłyby być rozmowy z Grzegorzem Smolnym, którego Marek Citko namawiał do zainwestowania w klub. Według naszych informacji ten duet byłby w stanie sprowadzić na Reymonta sponsorów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.