Andrzej Iwan: Kibice przejęli Wisłę Kraków? Lepsze to niż Meresiński

- Wisła ma zbyt dobry skład, by obawiać się spadku. Przynajmniej z przyczyn sportowych - o zamieszanie wokół krakowskiego klubu zapytaliśmy Andrzeja Iwana, byłego piłkarza.

Piłkarska spółka trafiła w ręce Towarzystwa Sportowego. Wcześniej przez miesiąc właścicielem był Jakub Meresiński, biznesmen z wątpliwą reputacją. - Słyszę, że Wisłę przejęli kibice. Nie będę się mądrzył, bo nie znam do końca sytuacji. Ale na pewno lepsze to niż Meresiński - ocenia Iwan. - Kto ponosi winę za taki obrót spraw? Nie można winić pana Cupiała, trzeba mu podziękować za to, co zrobił dla klubu. Bo przecież na koniec wyrównał jeszcze zaległości wobec piłkarzy. Skoro ktoś pokazał gwarancje bankowe, to dlaczego Cupiał miał mu nie wierzyć? Zresztą pewnie miał duże ciśnienie, by sprzedać klub. Był jeden chętny i zrobił, co musiał.

Wisła ma nie tylko kłopoty organizacyjne. W tabeli ekstraklasy jest ostatnia, ma za sobą pięć porażek z rzędu. - Niestety, pamiętam, kiedy ostatnio z Wisłą było tak źle - w sezonie 1984/85, kiedy spadliśmy z ligi. Tym razem drużyna ma jednak zbyt dobry skład, by obawiać się spadku z przyczyn sportowych. Wokół zespołu cały czas wiele się działo. To nie pomagało ani piłkarzom, ani trenerom. Trudno było się skupić na pracy. Nie ma się jednak co dziwić, bo nie da się tego zupełnie wyrzucić z głowy. Przecież gdyby, nie daj Boże, drużyna została wycofana z rozgrywek, chłopaki nie dostaną pensji. A pewnie nie wszyscy szybko znaleźliby nowe kluby. To są życiowe sprawy. Dobrze więc, że sytuacja w jakiś sposób się unormowała - dodaje Iwan.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.