Drygas wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie drużyny Kazimierza Moskala, ale w debiutanckich meczach rozczarowywał. Portowcy przez pierwsze trzy kolejki wyglądali bardzo słabo, a 24-latek był jednym z najbardziej krytykowanych zawodników. Obrywało mu się przede wszystkim dlatego, że grał kosztem Mateusza Matrasa, który w zeszłym sezonie był kluczowym piłkarzem Pogoni.
W ostatnich dniach kibice obserwują jednak zupełnie inną drużynę. "Tydzień prawdy" (7 dni, trzy mecze) granatowo-bordowi zakończyli z imponującym wynikiem. Zremisowali 1:1 z Zagłębiem Lubin (powinni wygrać), pokonali 4:0 KKS Kalisz w Pucharze Polski i rozgromili Bruk-Bet Termalikę Nieciecza 5:0. Bilans bramkowy robi wrażenie: 10-1.
- O takich wynikach i meczach się marzy. A marzenia czasem się spełniają. Jesteśmy bardzo szczęśliwy - nie ukrywa Drygas. - Łapiemy pewność siebie. Po dobrym meczu w Lubinie pojechaliśmy do Kalisza na puchar, ale te mecze z teoretycznie słabszymi drużynami nigdy nie są łatwe. Na szczęście wygraliśmy wysoko, co też podniosło nasze morale. Teraz kamień spadł z serca. "Piątka" to fajny wynik.
Moskal znalazł na boisku miejsce dla całej trójki środkowych pomocników. W pierwszym składzie grają poza Drygasem także Matras i Rafał Murawski. Ze świetnym efektem, ponieważ strzelili w sobotę cztery z pięciu goli.
- Na początku nasza współpraca nie wyglądała rewelacyjnie, ale na wszystko potrzeba czasu. Teraz wygląda to coraz lepiej, a w meczu z Termaliką naprawdę wyglądało już bardzo dobrze - ocenia 24-latek. - Każdy z nas może się podłączyć do przodu, każdy z nas strzelił po bramce i każdy pracuje w defensywie. Nie ma takiej klasycznej "10", "6", czy "8". Nikt nie stoi tylko pod napastnikiem albo tylko przed obrońcami. Jest duża wymienność w środku pola.
Drygasowi taki system odpowiada. Ma na koncie już dwa gole.
- Lubię grać w taki sposób. Przeciwnik nigdy nie wie, kogo ma kryć - mówi zawodnik. - Jeśli na boisku jest klasyczny rozgrywający to łatwo mu przykleić "plaster". A przy takiej wymienności rywal ma duży problem.