Rio. Polska sztanga na sterydach. "Mam nadzieję, że przyjdzie czas rozliczeń"

Krzysztof Szramiak, rezerwowy reprezentacji Polski na igrzyska olimpijskie w Rio, wpadł na dopingu. Ciężarowiec MAKS Tytan Oława jest recydywistą i może zostać dożywotnio zdyskwalifikowany.

Znajdź nas na Facebook'u | Ćwierkamy też na Twitterze

Pod koniec 2014 roku portal dopinglist.com opublikował raport obejmujący przypadki dopingu w sporcie na przestrzeni lat 2005-2014. Wynika z niego, że w zestawieniu dziesięciu dyscyplin sportowych, w których najczęściej dochodziło do stosowania niedozwolonych wspomagaczy, co piąty to ciężarowiec. Więcej przypadków dopingu wykryto tylko wśród lekkoatletów.

W najnowszym raporcie znajdzie się również miejsce dla zawodnika dolnośląskiego klubu Krzysztofa Szramiaka. Informację o dopingu sztangisty MAKS Tytan Oława podano we wtorek podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej przez Polski Związek Podnoszenia Ciężarów. Prezes federacji Szymon Kołecki poinformował, że Szramiak to drugi obok Tomasza Zielińskiego zawodnik polskiej kadry przyłapany na dopingu. Następnie Kołecki oświadczył, że po igrzyskach poda się do dymisji.

Oszukał wszystkich

Szramiak to m.in. srebrny medalista mistrzostw Europy w kategorii do 77 kg oraz mistrz Polski. Na igrzyska do Rio 32-latek nie pojechał. Znalazł się na liście rezerwowych reprezentacji Polski, choć w krajowym środowisku ciężarowym pojawiały się głosy, że opolanin w kadrze powinien się jednak znaleźć. Za zawodnikiem wstawił się m.in. jego klubowy trener Waldemar Ostapski.

Kilkanaście dni temu za pośrednictwem strony internetowej Dolnośląskiego Związku Podnoszenia Ciężarów napisał: "To przykre, że lansujący się na Dolnym Śląsku wiceprezes PZPC i DZPC Mariusz Jędra, odbierając odznaczenie od Pana Prezydenta, nie pomyślał ani przez chwilę o zawodniku Krzysztofie Szramiaku. Krzysiek dzielnie i do końca walczył o udział w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro i w pełni na nie zasłużył. Co Pan zrobił lub czego Pan nie zrobił Panie Prezesie Jędra, by wesprzeć tego dramatycznie i pięknie walczącego zawodnika?".

Dziś Ostapski zmienia optykę i szczerze przyznaje: - Czuję się oszukany przez Szramiaka. Do wtorku wierzyłem w tego zawodnika. Znałem jego przeszłość, ale jestem zdania, że każdemu należy się druga szansa. Walczyłem o niego na różne sposoby, ale jak się okazuje, to była zgubna walka. Zawodnik powinien teraz wyjść publicznie i przeprosić wszystkich: kibiców, mnie, prezesa klubu z Oławy. Ale Szramiak to niejedyny problem polskiej sztangi. Ogromną winę ponoszą również działacze, a przede wszystkim prezes Kołecki. Mam nadzieję, że przyjdzie czas rozliczeń, a nasza ukochana dyscyplina w końcu będzie czysta.

Klub z Oławy czeka na wyniki badań antydopingowych tzw. próbki B. Jeśli potwierdzi się, że Szramiak brał doping, zostanie dożywotnio zdyskwalifikowany i wyrzucony z klubu.

Dopingowy recydywista

Szramiak jest wychowankiem Budowlanych Opole. W 2014 roku trafił na krótko do Śląska Wrocław, a później przeniósł się do klubu z Oławy.

- Miałem Szramiaka przez krótki moment w Śląsku Wrocław. Poproszono mnie, abym spróbował poprowadzić tego chłopaka. Szybko z tego zrezygnowałem, widząc jego podejście. Poza tym słyszałem, że może mieć problemy z dopingiem - opowiada wiceprezes Dolnośląskiego Związku Podnoszenia Ciężarów Mariusz Jędra.

Szramiak i Zieliński podpadli już miesiąc przed igrzyskami. Zostali nawet skreśleni z kadry narodowej przez PZPC.

- Obaj lekceważyli cykl przygotowań do igrzysk, nie przyjeżdżali na obowiązkowe zgrupowania, przysyłali zwolnienia lekarskie, swoją absencję tłumaczyli różnymi, dziwnymi powodami - tłumaczył wówczas decyzję prezes PZPC Szymon Kołecki.

Po kilku dniach obu przywrócono do reprezentacji.

Nasze nadzieje medalowe w RIO

- Od zawsze uważałem, że w podnoszeniu ciężarów nie ma miejsca na samowolę. To nie jest dobra sytuacja, gdy mamy kadrę narodową, a grupa ludzi postanawia trenować sama. Załóżmy, że w szerokiej kadrze jest 10-15 zawodników. Trenerzy mają codzienny wgląd w sztangistów i w to, jakie robią postępy. Nie ma przypadków, że facet podnosi w granicach 180 kg, a nagle wyskakuje z wynikiem 220 kg. Od razu widać, że coś jest nie tak. Poza tym jest też szczegółowa kontrola w odżywianiu. Zawodnicy przywożą niesprawdzone odżywki ze Stanów Zjednoczonych, które często nie są specjalnie przebadane i do końca nie wiadomo, co się w nich znajduje - tłumaczy Jędra.

Dla Szramiaka to druga dopingowa wpadka w karierze. Pierwszy raz na stosowaniu niedozwolonych środków został przyłapany przed igrzyskami w Londynie w 2012 roku. W ciągu dwóch tygodni wpadł najpierw podczas kontroli krajowej komisji dopingowej, a później Światowej Agencji Antydopingowej [WADA - przyp. red.]. Wykryto u niego dwie różne zabronione substancje. PZPC początkowo ukarał go dożywotnią dyskwalifikacją, ale pod wpływem Międzynarodowej Federacji Podnoszenia Ciężarów i WADA zmniejszył karę do dwóch lat.

Koks dla blokersów

Przypomnijmy, że Szramiak to drugi polski ciężarowiec przyłapany na dopingu w ostatnich dniach. W Rio wpadł aktualny mistrz Europy w kategorii 94 kg, brat złotego medalisty z Londynu Adriana Zielińskiego - Tomasz. U zawodnika wykryto zakazany nandrolon. Próbka B potwierdziła pierwsze badanie. Polak został już usunięty z wioski olimpijskiej i wraca do kraju.

- To niewiarygodne. Do teraz nie mogę w to uwierzyć. Naprawdę trzeba być idiotą, żeby brać nandrolon. To środek, który zostaje w organizmie przez półtora roku. To prymitywna substancja, której nie biorą nawet blokowi kulturyści. Tę sytuację trzeba jednak szybko wyjaśnić, bo z każdym dniem pojawiają się kolejne oskarżenia, a póki co konkretów jest jeszcze niewiele. Jednym słowem, albo Tomek Zieliński jest oszustem, albo ktoś robi mu wielką krzywdę - komentował jeszcze we wtorek na łamach "Wyborczej" zaskoczony Jędra.

We wtorek w Rio na dopingu przyłapano kolejnego zawodnika w podnoszeniu ciężarów. Tym razem okazała się nią była rekordzista świata, reprezentantka Tajwanu Lin Tzu-chi.

Z kolei "Gazeta Pomorska" doniosła, że doping mógł stosować także Adrian Zieliński, który jest jednym z głównych kandydatów do złota w Rio, w kategorii 94 kg.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.