Śląsk budowany od tyłu. Wrocławianie zaporą nie do przejścia

Śląsk w nowym sezonie bardzo dobrze radzi sobie w grze obronnej. Wrocławianie, obok lidera Lotto Ekstraklasy - Zagłębia Lubin, są jak dotąd jedyną niepokonaną drużyną w lidze.

Trzy mecze bez straty gola - to dorobek Śląska po trzech pierwszych kolejkach Lotto Ekstraklasy. Wrocławski zespół, z doświadczonym Mariuszem Pawełkiem w bramce, jest póki co dla ligowych rywali zaporą nie do przejścia.

Szczelna defensywa

35-letni bramkarz ostatni raz takimi statystykami w polskiej lidze mógł pochwalić się w sezonie 2007/08, jeszcze jako zawodnik Wisły Kraków. Wtedy "Biała Gwiazda" także rozpoczęła rozgrywki od serii trzech spotkań bez straty gola. Świetny start Pawełek miał także w rozgrywkach 2011/12, w barwach tureckiego drugoligowca Konyasporu. Skapitulował wówczas dopiero w siódmej kolejce, a opuścił tylko jedno spotkanie.

- Miałem dziś sporo pracy, to fakt, ale miałem też trochę szczęścia. Ono jednak sprzyja lepszym. Jeśli kończysz kolejny mecz z czystym kontem, to znaczy, że możesz być z siebie zadowolony. Mam nadzieję, że ta seria będzie długo trwała - cieszył się po wygranej z Pogonią (2:0) Pawełek, który był jednym z bohaterów tego meczu.

Słowa uznania piłkarzom Mariusza Rumaka za grę w obronie należą się tym bardziej, że w przedsezonowych sparingach Śląsk tak pewnie w defensywie się nie spisywał. Wrocławianie przed startem ligi rozegrali pięć kontrolnych spotkań, z czego tylko dwa zakończyli z czystym kontem: z trzecioligową Olimpią Kowary (2:0) i Pogonią Szczecin (1:0). W trzech pozostałych starciach stracili aż 10 goli! Cztery bramki wrocławianom wbili piłkarze Zagłębia Lubin (1:4), po trzy - mistrz Izraela Hapoel Beer Szewa (0:3) i Wisła Kraków (3:3).

Trener Rumak powoli jednak stabilizuje linię defensywną swojego zespołu. W drugiej kolejce z rzędu wystawił identyczny zestaw obrońców, złożony z Mariusza Pawelca, Piotra Celebana, Lashy Dvaliego i Augusto. I jak dotąd ta formacja wrocławian prezentuje się bardzo dobrze. W meczu z Pogonią co prawda słabiej zagrał Dvali, który był bardzo niepewny w swoich interwencjach i zaliczał proste straty, ale co nie udawało się Gruzinowi, błyskawicznie naprawiali Celeban lub Pawelec, którzy ofiarnymi interwencjami w polu karnym ratowali swój zespół przed stratą gola.

Tajna broń Śląska

Śląsk poprawił się także w rozgrywaniu stałych fragmentów gry. Obie bramki w Szczecinie wrocławianie strzelili po wznowieniach ze stojącej piłki. Co ciekawe, oba trafienia były dziełem defensywnych pomocników Adama Kokoszki i Filipe Goncalvesa.

- Byliśmy zdyscyplinowani, dobrzy w defensywie, wyśmienicie zagrał Pawełek. No i fantastycznie wykonywaliśmy stałe fragmenty. Pracowaliśmy dwa dni nad takim rozegraniem wolnego, jak na początku meczu. To nie był przypadek - przyznał po meczu Rumak.

Chodzi o sytuację z trzeciej minuty. Goncalves sprytnym podaniem po ziemi zagrał do wbiegającego w pole karne Ryoty Morioki, ten zagrał wzdłuż bramki, a tam w zamieszaniu świetnie znalazł się Kokoszka, który strzałem z bliskiej odległości umieścił piłkę w siatce. Tak rozegrany rzut wolny zdezorientował obrońców Pogoni, którzy wyraźnie spóźnili się z interwencją, zostawiając dużo wolnego miejsca Morioce.

Druga linia miała być największym problemem Śląska w tym sezonie. Po stracie dwóch defensywnych pomocników, którzy byli kluczowymi postaciami drużyny - Toma Hateleya i Tomasza Hołoty - oraz niespodziewanemu odejściu Marcela Gecova, środek pola we wrocławskim zespole niemal z dnia na dzień przestał istnieć.

Dziś ta formacja to jeden z pewniejszych punktów Śląska. Dobrze na pozycji defensywnego pomocnika prezentuje się Kokoszka, który do drugiej linii został przesunięty ze środka obrony. Słowa pochwały należą się także Goncalvesowi, który trafił na Oporowską latem. Portugalczyk po tym, co pokazał na starcie sezonu, już teraz jest jednym z najlepszych zawodników na swojej pozycji w Lotto Ekstraklasie.

Potrzebne wzmocnienia

Ale wrocławski zespół mimo to szuka jeszcze wzmocnień, m.in. w środku pola i na skrzydłach. Trener Rumak chce kolejnych wzmocnień, co po raz kolejny zasygnalizował na pomeczowej konferencji prasowej w Szczecinie.

- Potrzebujemy trzech-czterech transferów, nie jednego - zaznaczył szkoleniowiec, który od dłuższego czasu narzeka na wąską kadrę. Właśnie z tego powodu podczas treningów są problemy z grą w drużynach po dziesięciu zawodników, dlatego zajęcia często uzupełnia dwóch trenerów ze sztabu - Dariusz Dudek i Dariusz Sztylka.

A w ostatnich kilkudziesięciu godzinach kadra zespołu jeszcze bardziej się skurczyła. W poniedziałek z klubem z Oporowskiej pożegnał się Jacek Kiełb, który nie miał najwyższych notowań u trenera Rumaka. 28-letni skrzydłowy po roku gry w barwach Śląska wrócił do Korony Kielce. We Wrocławiu nikt po nim płakać jednak nie będzie. W tym sezonie popularny "Ryba" nie zagrał w lidze w żadnym spotkaniu, a ostatnio występował głównie w trzecioligowych rezerwach.

Na ten moment w kadrze Śląska jest czterech skrzydłowych: Łukasz Madej, Alvarinho, Andras Gosztonyi i Kamil Dankowski. Trener wrocławian chciałby jeszcze jednego. Mało jednak prawdopodobne, aby do Wrocławia wrócił Robert Pich. Słowak zbiera pochlebne opinie za grę w przedsezonowych sparingach w 1.FC Kaiserslautern, a szkoleniowiec "Czerwonych Diabłów" Kosta Runjaic mocno na niego liczy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.