Falstart Moskala. Pogoń po raz pierwszy od powrotu do ekstraklasy przegrywa na inaugurację [ZDJĘCIA]

Nie tak wyobrażał sobie pierwszy mecz w roli trenera Pogoni i powrót do domu Kazimierz Moskal. Portowcy na inaugurację przegrali z Wisłą Kraków 1:2.

Szkoleniowiec Pogoni nie zaskoczył składem na pierwszy mecz nowego sezonu. Pod nieobecność kontuzjowanego Takafumiego Akahoshiego, na pozycję rozgrywającego został przesunięty Rafał Murawski. Sprawdzany w sparingach na "dziesiątce" Ricardo Nunes wrócił natomiast na lewe skrzydło. Zadebiutował Kamil Drygas, a mecz na ławce rozpoczął inny nowy nabytek Spas Delev.

Zaskoczył z kolei Dariusz Wdowczyk, który do gry w obronie desygnował pomocnika Tomasza Cywkę i od pierwszej minuty skorzystał z usług młodego Jakuba Bartosza.

Fatalny początek

Przy Reymonta na ciepłe przyjęcie mógł liczyć Kazimierz Moskal. Nowy trener Pogoni, który jest legendą krakowskiego klubu, został przywitany gromkimi oklaskami. Gdy spotkanie się rozpoczęło, sentymentów już jednak nie było, a postarał się o to były zawodnik Pogoni Patryk Małecki.

Skrzydłowy w 3. minucie przebiegł lewą stroną niemal pół boiska, poradził sobie z atakującym go Drygasem i dośrodkował w pole karne. Tam Zdenek Ondrasek przytomnie przedłużył piłkę do Pawła Brożka, a kapitan Wisły otworzył wynik spotkania.

Szybko stracony gol nieco podciął skrzydła Pogoni, która długo nie mogła złapać swojego rytmu. Szansa na wyrównanie była w 12. minucie, kiedy to Michał Miśkiewicz dość szczęśliwe i na raty poradził sobie z uderzeniem Łukasza Zwolińskiego.

Końcówka dla Pogoni

Bramkarz Wisły nie popisał się natomiast w 33. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego minął się z piłką, z czego skwapliwie skorzystał Jarosław Fojut. Stoper Pogoni strzałem głową wpakował ją do siatki i portowcy nieoczekiwanie doprowadzili do wyrównania. Chwilę później mogli zadać kolejny cios, ale Adam Gyurcso w doskonałej sytuacji (przytomne podanie Zwolińskiego) kopnął futbolówkę gorszą lewą nogą i jakimś cudem rozpaczliwie wybił ją Miśkiewicz.

W pierwszej połowie ciśnienie potrafił podnieść nie tylko bramkarz Wisły, ale także jego vis a vis - Jakub Słowik. Golkiper Pogoni dwa razy nieodpowiedzialnie "zabawił" się w polu karnym. Raz mógł to wykorzystać Brożek, który niecelnie lobował wysuniętego bramkarza portowców.

Słowik nadal niepewny

Drugą połowę - podobnie jak pierwszą - lepiej zaczęli gospodarze. Najpierw nieznacznie po uderzeniu głową pomylił się Ondrasek, a chwilę później znowu nieodpowiedzialnie zachował się Słowik. Bramkarz dzielnie pracował na to, żeby powtórzyć swój wyczyn z wiosennego meczu z Ruchem Chorzów, kiedy wyleciał z boiska za czerwoną kartkę (strata piłki i faul w polu karnym).

Wiślacy wysyłali kolejne sygnały ostrzegawcze, a Pogoń odgryzała się z rzadka (niezłe dośrodkowania Nunesa). Moskal postanowił więc wzmocnić ofensywę i wprowadził Deleva, który zaraz po wejściu miał niezłą okazję do strzelenia bramki, ale ze skraju pola karnego uderzył po ziemi i zbyt lekko.

Rezerwowy dał trzy punkty Wiśle

Bułgar dał pozytywny impuls Pogoni, która zaczęła odważniej atakować (dwie sytuacje Zwolińskiego), ale to Wisła przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę. Gospodarze mieli rzut wolny z ponad 20 metrów, który na bramkę fantastycznym strzałem zamienił rezerwowy Rafał Pietrzak. Słowik nie miał w tej sytuacji nic do powiedzenia.

Odkąd Pogoń wróciła do ekstraklasy, po raz pierwszy przegrała mecz na inaugurację (poprzednie cztery wygrała). Szansa na rehabilitację już w piątek. Portowcy zagrają u siebie z Koroną Kielce.

Copyright © Agora SA