Młodzieżowym reprezentantem naszego kraju interesowały się również Borussia Dortmund i Ajax Amsterdam.
Kiwior swoją karierę zaczynał pod okiem trenera Krzysztofa Bergera. Siedem lat temu pisaliśmy o nim tak. "Wśród dzieci wyróżnia się blondynek, któremu piłka wręcz klei się do buta. No, może tylko do lewego, ale zawsze. To 8-letni Kuba Kiwior, który regularne treningi zaczął już w wieku czterech lat! - To nasz Roberto Carlos! Potrafi pięknie złożyć się do strzału. Wykonuje rzuty wolne i rożne. Brazylijczycy polskiej piłki rodzą się w Tychach - żartuje trener Berger. Pytany o ulubione przedmioty, Kuba odpowiada jednym tchem: podbijanie piłki, kiwanie, strzelanie".
Z czasem zawodnik trafił do Akademii Piłki Nożnej GKS-u Tychy, ale Berger wciąż śledził jego karierę.
- Jakub przyszedł na pierwszy trening pod moim okiem we wrześniu 2004 roku, pracowałem wówczas w Chrzcicielu Tychy. Miał zaledwie cztery latka, jak to u dzieciaków w tym wieku bywa z początku był bardzo nieśmiały, lecz z treningu na trening odważniejszy. Niebywały ciąg za piłką, bardzo energiczny, chętny do biegania. Zresztą nienaganna od najmłodszych lat dynamika ruchowa, zadziorność, wrodzona mądrość w rozgrywaniu piłki. Od małego bardzo skuteczny. Strzelał wiele bramek w turniejach halowych. W domu to się chyba półki uginają od trofeów dla najlepszego zawodnika i króla strzelców. Po założeniu Gromu - nowego klubu piłkarskiego w Tychach - Kuba z powodu braku zawodników z jego rocznika trenował wyłącznie ze starszymi piłkarzami - głównie z rocznikiem 97. Chyba wyszło mu to na dobre - opowiada szkoleniowiec.