Widzew Łódź - Andrespolia Wiśniowa Góra 3:0. Szampany wybuchną już w środę?

Po zwycięstwie z Andrespolią Wiśniowa Góra piłkarze Widzewa są coraz bliżej awansu do III ligi. Sukces być może będą świętować już w środę.

Widzew wiosną nie ma sobie równych. W 16 rozegranych spotkaniach łodzian zatrzymali tylko Zjednoczeni Bełchatów, którzy zabrali podopiecznym Marcina Płuski dwa punkty. W niedzielę lider podejmował na stadionie SMS Andrespolię Wiśniowa Góra, ligowego średniaka.

Trudno było spodziewać się innego scenariusza niż pewne zwycięstwo gospodarzy. Mecz rozpoczął się charakterystycznie dla łódzkiej drużyny, która od razu zaatakowała. Na gola czekała krótko, bo do trzeciej minuty, kiedy po powtarzającej się do znudzenia dwójkowej akcji Mariusza Zawodzińskiego i Adriana Budki gola głową zdobył Kamil Bartos. Kilka chwil później było już 2:0, a tym razem na listę strzelców wpisał się Michał Czaplarski, który trafił z wolnego. Duża w tym jednak zasługa Dawida Kulpy, bramkarza Andrespolii, któremu piłka wyleciała z rąk. Jeszcze w pierwszej połowie gola strzelił Robert Kowalczyk, ale również przy dużym udziale golkipera rywali. Napastnik Widzewa nie uderzył dobrze, ale piłka znów odbiła się od Kulpy i między nogami wpadła mu do siatki. Jeszcze przed przerwą mogło być 4:0, ale Adrian Budka zmarnował rzut.

Prowadząc 3:0, Widzew tradycyjnie mógł sobie pozwolić na spokojne rozgrywanie piłki. Ambitni gracze Andrespolii nie mieli zamiaru czekać na kolejne gole, dlatego druga połowa wyrównała się. Było dużo walki w środku pola, a składnej gry było niewiele. Widzew bardzo pewnie zdobył jednak kolejne trzy punkty i to jest najważniejsze w kontekście awansu do III ligi.

- Byliśmy zespołem lepszym i dominowaliśmy przez całe 90 minut - mówi Marcin Płuska, trener Widzewa. - Szybko strzeliliśmy trzy bramki i mogliśmy kontrolować sytuację. Mogliśmy wygrać wyżej, ale szwankowała skuteczność. Muszę przyznać, że w drugiej połowie nie mogliśmy sobie poradzić z kontratakami czy stałymi fragmentami rywali.

Płuska pokazuje, że ufa zawodnikom, którzy dobrze zagrali w każdym ostatnim meczu. Pod nieobecność najlepszego strzelca Patryka Strusa w meczu z Mazovią Rawa Mazowiecka (pauzował za kartki), dobrze wypadł Kamil Bartos i to on ponownie wybiegł w pierwszej jedenastce na lewym skrzydle. - Taka była koncepcja na ten mecz - tłumaczy Płuska. - Zarówno Bartos, jak i Adrian Budka nie zasłużyli na to, by posadzić ich na ławce rezerwowych. W meczu z Mazovią zagrali bardzo dobrze, dlatego dostali kolejną szansę.

Meczu z Andrespolią nie dokończyli za to Kacper Bargieł i wspomniany Bartos. Obaj doznali urazów. - Bargieł prawdopodobnie zerwał mięsień dwugłowy, więc wrócimy do dawnego zestawienia w obronie: z Damianem Dudałą - mówi Płuska. - Bartos z kolei poczuł ból w mięśniu, dlatego nie chcieliśmy ryzykować i dokonaliśmy zmiany.

Powoli zaczyna się również sezon transferowy. Krążą pogłoski o tym, że do Widzewa dołączy młody bramkarz z regionu. W Widzewie podobno bardzo chce grać także Marcin Kozłowski, który regularnie przyjeżdża na mecze na stadion SMS. - Na razie nic nie wiem na temat transferów. Skupmy się na grze, bo wciąż nie wiadomo, w której lidze będziemy grali w przyszłym sezonie - ucina Płuska.

Po 35 kolejkach Widzew wciąż jest liderem IV ligi i wyprzedza KS Paradyż o pięć punktów. Jeśli rywale łodzian zgubią punkty w najbliższej kolejce z Jutrzenką Warta, a podopieczni Płuski wygrają swoje spotkanie ze Zjednoczonymi Stryków, będą już pewni awansu.

Widzew - Andrespolia Wiśniowa Góra 3:0 (3:0)

Gole: Bartos (3.), Czaplarski (8.), Kowalczyk (19.)

Widzew: Choroś - Tlaga, Czaplarski, Bargieł (27. Dudała), Gromek - Budka, Rodak, Okachi, Bartos (65. Strus) - Zawodziński (73. Możdżonek) - Kowalczyk (55. Kaczyński)

Andrespolia: Kulpa - Pietras (65. Kuchciak), Lipski (78. Rzepecki), Grzybowski, Ciszewski (46. Indraszczyk) - Kopa, Dynel Ż, Chorąży (46. Sławiński), Kurzawa, Sobczak - Michalski

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.