Półfinał rozgrywek o mistrzostwo Polski juniorów ściągnął na boisko nr 2 przy Twardowskiego kilkuset kibiców, którzy bardzo szczelnie wypełnili trybuny kameralnego obiektu.
- Z przyjemnością wychodziliśmy na boisko, gdy widzieliśmy, że przyszło tylu fanów - mówi Sebastian Kowalczyk. - Dla mnie, jako dla chłopaka ze Szczecina to ogromny zaszczyt.
Kibice na boisku mogli zobaczyć kilku piłkarzy, którzy mają już za sobą występy w ekstraklasie. W Pogoni byli to Marcin Listkowski, Michał Walski i Jakub Piotrowski, natomiast w Jagiellonii Przemysław Mystkowski. Pierwsze co rzucało się w oczy przed rozpoczęciem meczu, to różnica w warunkach fizycznych. W składzie rywali przeważali rośli i dobrze zbudowani zawodnicy, natomiast u portowców niemal cała ofensywa składała się z filigranowych dryblerów pokroju Kowalczyka i Gracjana Jarocha.
I to właśnie "kieszonkowi" zawodnicy nadawali rytm temu spotkaniu. Pierwsze 15 minut było co prawda słabe i obie drużyny musiały oswoić się ze sporą presją, ale potem Pogoń wrzuciła wyższy bieg, dokumentując przewagę golem. Najpierw bliski szczęścia po efektownej "rulecie" i strzale z dystansu był Piotrowski, a w 21. minucie do siatki trafił Listkowski, który nic nie zrobił z sobie z asysty wyższych rywali i wykorzystał dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego. Dziesięć minut później Jagiellonia doprowadziła do wyrównania. Po wrzutce i sporym zamieszaniu w polu karnym, z bliska piłkę do bramki wepchnął Marcin Pigiel.
W drugiej połowie Pogoń także była zdecydowanie lepsza, ale koncertowo marnowała stwarzane okazje. Udało się strzelić tylko jednego gola (Jaroch na raty), a szczęścia zabrakło nie tylko w szesnastce rywali, ale także pod własną bramką. W 72. minucie niefortunnie interweniował Paweł Marczuk i zaliczył samobójcze trafienie.
Kolejny przypadkowy cios nie podłamał portowców, ale następne huraganowe ataki także nie przyniosły skutku. Najbliżej szczęścia był w 86. minucie świeżo wprowadzony Mateusz Bochnak, który pomylił się dosłownie o centymetry, kończąc strzałem efektowną kontrę Pogoni.
Rewanż odbędzie się w niedzielę o 16 w Białymstoku. W lepszej sytuacji są rywale, ale granatowo-bordowi nie spuszczają głów.
- Optymizm buduję na tym, że nasza gra była naprawdę dobra. Mieliśmy dużo więcej sytuacji od przeciwnika - mówi trener Paweł Cretti. - Co prawda jedziemy tam w takiej sytuacji, że musimy w Białymstoku coś strzelić. Albo wygrać, albo zremisować wyżej niż 2:2.
Półfinał CLJ: Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok 2:2 (1:1)
Bramki dla Pogoni: (22) Marcin Listkowski, (50) Gracjan Jaroch.
Pogoń Szczecin: 1. Patryk Brzozowski - 5. Paweł Marczuk, 3. Patryk Adamczuk (k), 4. Jakub Kuzko - 7. Szymon Waleński, 6. Michał Walski, 2. Jakub Piotrowski (84' Mateusz Bochnak) - 11. Marcin Listkowski, 10. Rafał Maćkowski (72' Krystian Peda), 8. Sebastian Kowalczyk (76' Damian Pawłowski) - 9. Gracjan Jaroch