Wisła Płock - Zawisza. Bartłomiej Sielewski: Awansujemy! Nie ma innej opcji

Nie mamy zadyszki czy kryzysu. Z Zawiszą zagramy o zwycięstwo i wierzę, że po meczu będziemy już w ekstraklasie - mówi Bartłomiej Sielewski, 32-letni obrońca płockiej Wisły.

Sielewski, z płockim futbolem jest związany przez niemal całą karierę - z wyjątkiem sezonu 2010/2011, gdy występował w Piaście Gliwice. Trzy kolejki przed końcem pierwszoligowego sezonu Wisła ma siedem punktów przewagi nad Zawiszą Bydgoszcz. Z tym zespołem zagra w Płocku w piątek o godz. 18.

Mariusz Sobczak: Jak zdrowie pana i kolegów przed tym kluczowym meczem?

Bartłomiej Sielewski: - Wszystko jest w porządku, spokojnie trenujemy, przygotowujemy się do spotkania z zespołem z Bydgoszczy.

W ostatnich trzech meczach na boisku zdobyliśmy tylko jeden punkt. To zadyszka, mały kryzys, czy tylko pech, przypadek?

- Myślę, że kryzysu czy jakiegoś załamania formy nie ma. Raczej powiedziałbym, że to niesprzyjające okoliczności. Tak się niekorzystnie ułożyło, zwłaszcza w meczu z Chrobrym, gdy czerwona kartka pokrzyżowała nam szyki. Ale wiele kolejek pracowaliśmy na przewagę w tabeli, liczy się postawa w całym sezonie. A wiosną gra się zawsze trudniej, niż jesienią. Część drużyn gra o awans, a duża grupa o utrzymanie i każdy pojedynek jest niezwykle ciężki.

Chcemy awansować? Większość kibiców jest przekonana, że tak, w piątek będzie nawet specjalny marsz ze Starego Rynku na stadion.

- Oczywiście, że chcemy awansować do ekstraklasy. Jestem przekonany, że tak się stanie. Nie ma innej opcji!

Awans da już remis z Zawiszą. Wiecie, jak zatrzymać dwóch snajperów tej drużyny - Szymona Lewickiego (15 goli w sezonie, lider strzelców) i Kamila Drygasa (13)?

- Chcemy wygrać ten mecz. Lewicki i Drygas to bardzo dobrzy zawodnicy. Postaramy się ich zatrzymać, zneutralizować atuty rywali. Ale do każdego meczu przygotowujemy się tak samo.

Czym da pana - płocczanina, doświadczonego, prawie 32-letniego zawodnika - byłby pierwszy w karierze awans do ekstraklasy?

- Od dziecka marzyłem, by zagrać w ekstraklasie w barwach Wisły. I nadal mam to marzenie, to byłoby coś naprawdę wielkiego, wspaniałego.

A jak się czuje pana półroczny synek Tymonek? Ma już piłkę?

- Jest zdrowy, ma już swoją - na razie za dużą - koszulkę Wisły Płock. No i oczywiście piłkę. W piątek po raz pierwszy będzie z mamą na meczu. Mam nadzieję, że przyniesie nam szczęście i będziemy mogli kiedyś wspominać, że w roli kibica zadebiutował na pojedynku, który dał zespołowi z naszego miasta upragniony awans do ekstraklasy.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.