W takich sytuacjach piłkarze i trenerzy do znudzenia powtarzają: "Nie kalkulujemy, patrzymy tylko na siebie". W Cracovii jest podobnie, ale...
- Trudno, byśmy byli oderwani od rzeczywistości. Każdy analizuje, co się dzieje w lidze, ale w szatni nie ma dyskusji, co musimy zrobić, a czego nie, by awansować do pucharów - zapewnia trener Jacek Zieliński.
Być może to prawda, być może tylko kurtuazja. W rzeczywistości w takich sytuacjach kalkulatory zawsze idą w ruch. Cracovia występami ostatnio nie rzuca na kolana, wiosną złapała zadyszkę, ale ciągle jest w grze o wymarzone puchary. Mało tego - na finiszu ligi drużyna Zielińskiego jest w wyśmienitej sytuacji.
Ostatnio dodatkowo polepszyło ją... zwycięstwo Legii z Lechem Poznań w finale Pucharu Polski. Zdobycie tego trofeum teoretycznie powinno dać prawo do gry w eliminacjach Ligi Europy. Chodzi o to, że drużyna z Warszawy i tak zajmie miejsce na podium ekstraklasy, a w ten sposób zwolni miejsce w pucharach dla czwartej drużyny ligi.
Matematyka jest więc za Cracovią. Jej sytuacja jest na tyle dobra, że do awansu może wystarczyć... zaledwie punkt, np. zdobyty w niedzielę z Lechem. Wtedy wszystko będzie zależeć od wyników jej głównych konkurentów. W cenie będą np. porażki Pogoni Szczecin i Lechii Gdańsk.
Piłkarze i trenerzy mówią jednak: "Nie oglądamy się na innych, wszystko w naszych nogach". I z tym akurat trudno się nie zgodzić. By mieć stuprocentową pewność i nie musieć trzymać kciuków za rywali, Cracovia musi zdobyć sześć punktów. Czyli nawet porażka z Lechem diametralnie nie zmieni jej sytuacji. Jedynie zabierze margines błędu.
- Puchary to jedno, ale my chcemy zdobyć medal mistrzostw Polski. To byłaby rzecz bardziej chwalebna. Mamy jednak za sobą Zagłębie i Pogoń, które czekają na nasze potknięcie. Jest też Lechia. Będzie ciekawie. Trzy ostatnie kolejki będą pełne stresu i emocji. Ale jesteśmy na to przygotowani - podkreśla Zieliński.
Na tym lista drużyn czyhających na błąd Cracovii się nie kończy. Bo w Lechu też nie porzucili marzeń o pucharach. Tyle że są w dużo trudniejszej sytuacji. Drużyna Jana Urbana zajmuje siódme miejsce, ale trener nie traci wiary. - Potrzebujemy dziewięciu punktów, czyli zwycięstwa w każdym meczu. Szanse ciągle są bardzo duże - upierał się na konferencji prasowej przed meczem z Cracovią.
Kłopot w tym, że ma problem w ataku: Dawid Kownacki jest chory, a Nicki Bille Nielsen leczy kontuzję.
Zieliński: - Lech to nadal mocny zespół. Zostały trzy mecze i dla nich każdy jest jak finał. Choćby z tego powodu zapowiada się trudne spotkanie. W Poznaniu co prawda mówi się o regresie, wietrzeniu szatni, ale tym głowy sobie nie zaprzątamy. Każdy zespół przechodzi słabszy okres, ale w końcu się odbija. Musimy zrobić wszystko, by nie udało się to Lechowi już w niedzielę.
Transmisja meczu w Canal+, relacja na krakow.sport.pl.