Odważna deklaracja szefa Zagłębia Lubin: Chcemy grać w europejskich pucharach

- Zagłębie nie boi się europejskich pucharów. Chcemy w nich grać i walczymy, aby spełnić to marzenie - mówi Tomasz Dębicki, prezes KGHM Zagłębia Lubin

Artur Brzozowski: Po świetnym meczu Zagłębie pokonało Legię, lidera i głównego faworyta do mistrzostwa. Po takim spotkaniu chyba czuje pan radość, że rozsądne zarządzanie klubem przynosi efekty?

Tomasz Dębicki: Trudno nie być zadowolonym, tym bardziej że odnieśliśmy przekonujące i zasłużone zwycięstwo nad jedną z najlepszych drużyn w lidze. Podchodzimy jednak do tego spokojnie. Czwartkowy mecz był jednym z siedmiu kroków, jakie łącznie musimy zrobić w rundzie finałowej. Cieszy, że był to jednocześnie krok w kierunku spełnienia naszych marzeń.

Zagłębie jest rewelacją sezonu, ma szanse zagrać w europejskich pucharach. Równocześnie trenerowi Piotrowi Stokowcowi za dwa miesiące kończy się kontrakt. Niedawno w telewizji nc+ trener nie był w stanie dokładnie wyjaśnić, dlaczego jeszcze nie podpisał nowej umowy i czy zostanie w Lubinie. Czy Zagłębie przedłuży z nim kontrakt, czy też nie chce pan podejmować tej decyzji, mając świadomość, że wkrótce przestanie być prezesem klubu?

- Trener w tej wypowiedzi telewizyjnej nie powiedział jednej, ważnej rzeczy - negocjacje dotyczące jego nowej umowy prowadzimy już od pewnego czasu. Rozmowy nie są łatwe, dlatego trwają długo, ale zbliżamy się do porozumienia.

Konkretnie na czym polegają rozbieżności, że "rozmowy nie są łatwe"? Chodzi o warunki finansowe, długości umowy?

- Nie mogę ujawniać szczegółów negocjacji.

A trener Stokowiec chce zostać w Zagłębiu?

- Tak, oczywiście. Obie strony chcą, aby współpraca była przedłużona. Dlatego ustalamy szczegóły i warunki nowego kontraktu.

Zmiany polityczne w Polsce miały bezpośredni wpływ na roszady personalne w KGHM, właścicielu Zagłębia. Do zmiany doszło już w radzie nadzorczej klubu, wkrótce przełoży się to na zmiany w zarządzie i jest przesądzone, że zostanie pan odwołany. Zaskakujące, że zdymisjonowany ma być prezes rewelacji sezonu, beniaminka, który może zagrać w europejskich pucharach.

- Jestem profesjonalistą i robię to, do czego zostałem zatrudniony. Zależy mi, aby Zagłębie osiągnęło jak najlepszy wynik sportowy, chcę też pozyskiwać do klubu kolejnych sponsorów. W czwartek nie tylko piłkarsko wygraliśmy z Legią, odnieśliśmy również sukces biznesowy, gdyż Zagłębie podpisało trzyletni kontrakt sponsorski z Milenium Zakłady Bukmacherskie.

Zagłębie ma świetną passę: drużyna walczy o puchary, pomocnik Filip Starzyński to objawieniem ligi i może pojechać na Euro 2016, Akademia Piłkarska KGHM na polskie warunki jest fantastycznym ewenementem. A jeszcze nie tak dawno ten sam klub kojarzony był ze wszystkim co najgorsze: drużyna grała słabo, było w niej wielu przepłaconych obcokrajowców, a wściekłym kibicom zdarzało się pobić swoich zawodników lub obrzucać ich samochód cegłówkami.

- Rzeczywiście, w pewnym momencie doszliśmy do ściany. Trzeba było wiele rzeczy zmienić, bo tamten model funkcjonowania klubu nie przynosił oczekiwanych efektów. Kulminacją kryzysu był spadek. A dodatkowo właśnie wtedy właściciel zmienił koncepcję finansowania klubu.

Jak powstrzymaliście złą passę i efektownie odbiliście się od dna?

- To efekt ciężkiej pracy wielu osób: właścicieli, członków rady nadzorczej, zarządu, sztabu z dyrektorem i trenerami oraz oczywiście piłkarzy. Mam ogromną satysfakcję z tego, co udało się nam wspólnie osiągnąć - z wprowadzenia w życie projektu Akademii Piłkarskiej KGHM Zagłębie, nowej filozofii działania klubu, awansu do Ekstraklasy czy wreszcie znalezienia się w ósemce najlepszych drużyn i walki o najwyższe cele. Wspólnie stworzyliśmy drużynę, która dziś zachwyca wielu kibiców. Nie tylko w Lubinie.

Jednak to zaskakujące, że w radzie nadzorczej Zagłębia są osoby związane z dwoma innymi klubami z Lubina - siatkarskim oraz piłki ręcznej. Gdyby prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, jako współwłaściciel Śląska, do rady nadzorczej piłkarskiej spółki desygnował przedstawiciela siatkarskiego Impelu oraz żużlowego Betardu Sparty, wywołałoby to szok, niedowierzanie. A w Zagłębiu Lubin tak jest.

- To właściciel decyduje o tym, kto go reprezentuje w należącej do niego spółce. Zawsze czułem wsparcie właściciela i członków rady nadzorczej dla naszej strategii budowy drużyny i filozofii prowadzenia klubu. Jak wspominałem, bez współpracy nas wszystkich nie bylibyśmy w tym miejscu, w którym jesteśmy.

Wracając do kryzysu, co było kluczowe, że udało się z niego wyjść?

- Zaczęliśmy wyciągać wnioski z popełnionych błędów i byliśmy konsekwentni w przeprowadzaniu zmian. Widzieliśmy, że model z wieloma zagranicznymi piłkarzami w klubie nie zdaje egzaminu, więc stopniowo z nich rezygnowaliśmy. Szukaliśmy piłkarzy w Polsce i oczywiście mocno postawiliśmy na wychowanków i budowę Akademii Piłkarskiej.

Akademia to duma Zagłębia?

- Mamy ośrodek, którym można się chwalić w Europie. To fundament, który pozwoli nam szkolić piłkarzy, tak jak robi się to w najlepszych zachodnich akademiach. Projekt jest długoterminowy. Jeśli efekty przyjdą szybko, to super, ale w tym wszystkim trzeba być cierpliwym. Chociaż już teraz kilku naszych wychowanków: Krzysiek Piątek, Jarek Kubicki, Jarek Jach czy nieco starsi Arek Woźniak i Adrian Rakowski grają w pierwszym zespole. A w szerokiej kadrze są kolejni: Filip Jagiełło, Paweł Żyra czy Eryk Sobków. Ciągle powtarzam jednak, że w pierwszej drużynie Zagłębia będą grali najlepsi zawodnicy, nieważne, skąd pochodzą i czy są naszymi wychowankami. Nikt nie ma miejsca w składzie za darmo. Nie zmienia to jednak naszej podstawowej zasady: bez względu na wszystko nadal konsekwentnie będziemy inwestowali w naszą Akademię Piłkarską.

Niedawno były dyrektor Akademii Holender Richard Grootscholten powiedział, że Zagłębie w ciągu czterech lat powinno zdobyć mistrzostwo Polski. Bardzo odważna i ambitna wizja.

- Myślę, że tę jego wypowiedź należy rozpatrywać w szerszym kontekście. Jeśli Zagłębie będzie nadal stabilnie i konsekwentnie się rozwijało, to na dłużej może dołączyć do ścisłej czołówki polskiej ekstraklasy. Bo w tej czołówce już dziś jesteśmy. Jednak nam chodzi o efekt długoterminowy, powtarzalność sukcesów i stabilizację.

Tacy trenerzy jak Michał Probierz czy Czesław Michniewicz twierdzą, że dla większości naszych klubów awans do pucharów jest pocałunkiem śmierci. Uważają, że mamy zbyt wąskie kadry zawodników, aby grać w pucharach i lidze. Później odbija się to na słabych wynikach zespołów w ekstraklasie. Jagiellonia i Śląsk rywalizowały ostatnio w europejskich pucharach, a teraz grają w grupie spadkowej. Ale trener Stokowiec zadeklarował, że chce grać w pucharach i wcale się tego nie boi.

- Jestem zaskoczony tymi obawami. Zdecydowanie podzielam opinię Piotra Stokowca - Zagłębie nie boi się europejskich pucharów. Chcemy w nich grać i walczymy, aby spełnić to marzenie. Choć zdaję sobie sprawę, że nie będzie łatwo, gdyż jesteśmy w tym gronie beniaminkiem, a walka w grupie mistrzowskiej jest zacięta i wyrównana. Jednak podjęliśmy rękawicę i walczymy o sukces. Myślę, że kibice mogą być zadowoleni z tego, co widzą na boisku.

Zagłębie marzy o Europie, a czy stać was na wykupienie z Lokeren Starzyńskiego, wypożyczonego do Zagłębia?

- Już dawno wysłaliśmy zapytanie do Lokeren w kwestii transferu definitywnego Starzyńskiego. Belgowie poprosili o cierpliwość, gdyż potrzebują czasu na podjęcie decyzji.

Czy Zagłębie stać na taki transfer?

- Jak dotąd nie padła żadna cena, dlatego teraz możemy sobie wyłącznie pospekulować. Zobaczymy, jakiej sumy zażąda Lokeren. O ile Belgowie w ogóle będą chcieli go sprzedać

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.