Jan Tomaszewski: Udowodniłem, że bramkarz powinien być jedenastym zawodnikiem zespołu

- Gratuluję Sebastianowi Nowakowi. Mam satysfakcję, że ktoś mnie naśladuje - podkreśla Jan Tomaszewski. I opowiada, jak jego szarża w lidze belgijskiej wpłynęła na rozwój europejskiej piłki.

Facebook?  | A może Twitter? 

Były bramkarz reprezentacji Polski twierdzi, że był pierwszym golkiperem, który w końcówce meczu postanowił pomóc kolegom z pola i wybrał się na wycieczkę w pole karne przeciwnika. Powędrował pod bramkę rywali w 1979 r., kiedy jego Beerschot VAC przegrywało z RWD Molenbeek. W samej końcówce spotkania jego drużyna miała rzut rożny.

- Wciąż pamiętam tę sytuację. Przy pierwszym kornerze zabrakło mi kilkunastu centymetrów, by trafić w piłkę, ale obrońca wybił ją za linię. Przy kolejnym wyskoczyłem najwyżej, piłka odbiła mi się od głowy, a na linii bramkowej dobił ją Haitańczyk Emmanuel Sanon - opisuje Tomaszewski.

Asysta Polaka zapewniła jego zespołowi remis, bo po bramce sędzia zakończył spotkanie. Teraz widok bramkarza w "szesnastce" rywala nie jest niczym nadzwyczajnym, ale wtedy jego trafienie było szeroko komentowane w Europie. Dlaczego Tomaszewski postanowił się wybrać w pole karne?

- Miałem 195 centymetrów wzrostu. Byłem przekonany, że doskoczy do mnie dwóch czy trzech rywali, a koledzy będą mieli więcej swobody. A stało się, jak się stało. Tę bramkę w Belgii uznano za historyczne wydarzenie. Kiedy następni bramkarze przy rzutach rożnych wbiegali w pole karne, komentowano to jako "wyjścia a la Tomek" - opowiada.

W Belgii Tomaszewski zaliczył asystę, ale miał już wtedy na koncie bramkę w ekstraklasie. W jednym z meczów ŁKS-u wykorzystał rzut karny. - Ktoś raz i drugi nie strzelił karnego i później ja do nich podchodziłem. Ale to robili bramkarze już długo przede mną. Uważam, że mają pełne prawo uderzać z 11 metrów, bo mają najlepsze wybicie nogą z całej drużyny - zaznacza.

Były bramkarz kadry podkreśla, że do dziś ma satysfakcję, gdy ogląda bramkarzy wbiegających pod bramkę rywala przy stałych fragmentach gry. Tak było, kiedy obserwował strzał bramkarza Termaliki. - Gratuluję Sebastianowi, pokazał, że ma głowę nie od parady. Zapisałem się w historii. Udowodniłem, że bramkarz nie tylko może, ale i powinien być jedenastym zawodnikiem zespołu - mówi.

Tomaszewski twierdzi też, że jego gol wpłynął na zmiany w przepisach gry w piłkę nożną: - Miałem zieloną koszulkę, czarne getry i czarne spodenki. Bramkarz przeciwników był ubrany w te same barwy. Wtedy okazało się, że bramkarze mogą pomylić się sędziemu. Zresztą często grałem poza polem karnym, 16-18 metrów od bramki. Jak dziś Manuel Neuer.

Dwukrotny uczestnik mistrzostw świata uważa, że bramkarze powinni częściej naśladować gracza Termaliki. - Zachęcam ich, by robili to w końcówkach meczów. To wysocy ludzie. Co to za różnica przegrać 2:3 czy 2:4? Dziwiłem się za to, dlaczego Nowak nie był kryty. Piłkarzom Wisły należy się reprymenda. Jej bramkarz też zawinił. Powinien krzyknąć kolegom, by ktoś doskoczył do Nowaka, a może nawet wyjść do tej centry - zaznacza.

źródło: Okazje.info

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.