Podopieczni Antoniego Pareckiego na parkiet kameralnej hali przy ulicy Twardowskiego wyszli zaraz po szczypiornistkach Pogoni, które kilkadziesiąt minut wcześniej przegrały z Vistalem Gdynia. Na szczęście, szczecinianie odczarowali parkiet.
Początek zwiastował jednak spore kłopoty. Pogoń przegrywała kilkoma bramkami, a goście byli stroną, która przeważała i dyktowała warunki. Na półmetku było 20:18 dla drużyny z Opola. Granatowo-bordowi podobnie jak w ostatnim meczu z Gwardią, w drugiej połowie znowu musieli rzucić się do odrabiania strat. Tym razem dystans był jednak znacznie mniejszy, a zadanie zostało wykonane. Pogoni szyków nie pokrzyżowała nawet czerwona kartka dla Kiryła Knaziewa. Gospodarze decydujące ciosy zaczęli zadawać na kwadrans przed końcem (Krysiak, Walczak). Udało się uciec na trzy bramki i prowadzenia nie oddać już do końcowej syreny. Pogoń po niezłym finiszu dość pewnie wygrała 33:30.
Dzięki temu ciągle jest w grze o uniknięcie baraży. Trzeba wygrać ze Stalą Mielec oraz Śląskiem Wrocław i liczyć, że Gwardia jeszcze się potknie.
Pogoń Szczecin - Gwardia Opole 33:30 (18:20)
Pogoń: Morawski, Tatar - Gierak 8, Kniaziew 7, Krysiak 6, Walczak 4, Jedziniak 4, Bruna 2, Biernacki 1, Grzegorek 1, Traszczka, Fedeńczak, Statkiewicz.