Bez bramek w Białymstoku. Remis Jagiellonii z Górnikiem

Piłkarze Jagiellonii zremisowali bezbramkowo w niedzielę na własnym stadionie z ostatnim w tabeli Górnikiem. Białostoczanie nadal nie mogą więc być spokojni o pozostanie w lidze. Z kolei ekipa z Zabrza ciągle ma szanse na utrzymanie w ekstraklasie

BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS

Białostoczanie starcie z Górnikiem rozpoczęli z trzema zmianami w wyjściowym składzie w porównaniu do ostatniego pojedynku (porażka 1:3 we Wrocławiu ze Śląskiem). Pauzującego za kartki Łukasza Burligę zastąpił Matija Sirok. Po kartkowej przerwie do wyjściowej jedenastki wrócił natomiast Karol Mackiewicz, a po pauzie spowodowanej urazem Karol Świderskim.

- Stawiamy wszystkich na nogi żeby grali. Ważne jest to żebyśmy te spotkanie wygrali - stwierdził przed pojedynkiem trener Michał Probierz, który przed rozpoczęciem konfrontacji odebrał prezent z okazji 200 oficjalnych meczów w roli szkoleniowca Jagiellonii.

Górnik mecz w Białymstoku rozpoczął w identycznym zestawieniu jak starcie w poprzedniej kolejce z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Ekipa z Zabrza wygrała wówczas 1:0 i przerwała serię dziesięciu meczów bez zwycięstwa. Tym samym w Górniku, mimo zajmowania nadal ostatniej pozycji w tabeli, odżyły nadzieje na pozostanie w lidze. Było to widać od pierwszej minuty niedzielnego pojedynku.

Ręka bez gwizdka

Goście wysoko atakowali białostoczan, którzy tym samym popełniali błędy przy wyprowadzaniu piłki. Były też problemy w komunikacji między Gutim, a Dawidem Szymonowiczem. Dość niepewnie spisywał się Matija Sirok, któremu odskakiwała piłka i którego w jednej z sytuacji wręcz ośmieszył Adam Danch.

- Nie możemy złapać swojego rytmu - przyznawał w przerwie spotkania na antenie nc+ Rafał Grzyb, kapitan Jagiellonii, która w pierwszej części spotkania w zasadzie nie istniała w ofensywie i tylko raz zmusiła do pracy Grzegorza Kasprzika. Bramkarz Górnika musiał interweniować w 45. minucie po uderzeniu Karola Mackiewicza.

Zdecydowanie bardziej zapracowany był Bartłomiej Drągowski. Golkiper Jagiellonii w trudnej sytuacji znalazł się m.in. w 21 minucie. Po podaniu Romana Gergela w sytuacji sam na sam z Drągowski znalazł się Jose Kante (Hiszpan przyjmował piłkę ręką, ale gwizdek sędziego Tomasza Musiała milczał). Bramkarz białostoczan wygrał jednak pojedynek z zawodnikiem Górnika. Drągowski był też górą po strzałach Adama Dancha czy Romana Gergela. W 10 minucie dopisało mu z kolei szczęście, gdy piłka trafiła w poprzeczkę po uderzeniu Rafała Kurzawy.

- Druga połowa w naszym wykonaniu musi być zdecydowanie lepsza żeby myśleć o korzystnym wyniku - mówił w przerwie Rafał Grzyb.

Kontrowersja

W drugiej części spotkania najciekawsza sytuacja miała miejsce w 70 minucie. Wtedy to Dawid Szymonowicz został trafiony nogą w twarz przez Szymona Matuszka, który wybijał piłkę. Sędzia Tomasz Musiał widział to zdarzenie, ale chyba uznał, że to nie piłkarz Górnika zbyt wysoko uniósł nogę, a obrońca Jagiellonii za nisko atakował futbolówkę głową. Gwizdek arbitra milczał, a więc rzut karnego nie było.

Ostatecznie pojedynek w Białymstoku zakończył się bezbramkowym remisem. Tym samym Górnik nadal jest na ostatniej pozycji w tabeli, a Jagiellonia ma cztery punkty przewagi nad strefą spadkową.

Więcej o Jagiellonii na bialystok.sport.pl

Więcej o:
Copyright © Agora SA