Lech Poznań - Piast Gliwice 2:2. Kolejorz prowadził, ale dał się dogonić. Podium się oddala

Lech Poznań prowadził z Piastem Gliwice 2:0, ale mecz zakończył się remisem 2:2, który oddalił Kolejorza od podium ekstraklasy.

Lech miał co najmniej dwa powody do tego, by pokonać Piasta. Wygrana mogłaby dać lechitom awans nawet na trzecie miejsce w tabeli, a po drugie poznaniacy przegrali z tym zespołem oba wcześniejsze mecze w tym sezonie i nie strzelili w nich nawet gola. Przyjazd wicelidera jakoś nie wzbudził szczególnych emocji, bo na trybunach zasiadło zaledwie 10 289 kibiców. To najniższa frekwencja na ligowym meczu Kolejorza przy Bułgarskiej!

Kto jednak zjawił się na stadionie, chyba nie narzekał na brak emocji. Już w szóstej minucie Darko Jevtić zasłonił jednego z obrońców Piasta, a Karol Linetty przejął piłkę, wbiegł z nią w pole karne i mocnym strzałem, ale precyzyjnym strzałem po ziemi zaskoczył Jakuba Szmatułę.

Potem lechici na prawie dwadzieścia minut oddali pole rywalom. To mogło się zemścić, bo w 14. minucie goście mieli znakomitą sytuację. Po podaniu Tomasza Mokwy z bliska głową na bramkę Lecha uderzał Josip Barisić, a bramkarz Jasmin Burić intuicyjnie odbił piłkę, która trafiła jeszcze w poprzeczkę! Gliwiczanie później mieli jeszcze okazje, ale strzał Martina Bukaty zablokowali obrońcy, a próba uderzenia tzw. przewrotką przez Herberta była kompletnie nieudana.

Lech nie miał pomysłu na to, co zrobić ze skromnym prowadzeniem. Piłkarze Kolejorza wycofani, czekali na to, co zrobią rywale, a sami ograniczali się tylko do zagrywania długich podań do Nickiego Bille lub Karola Linettego.

Dopiero w 31. minucie przypomniał o sobie Linetty, gdy niespodziewanie huknął z narożnika pola karnego w spojenie słupka z poprzeczką! Kolejny strzał reprezentanta Polski dał już jednak Lechowi drugiego gola. Jakub Szmatuła odbił wprawdzie piłkę po uderzeniu Karola Linettego, ale Nicki Bille dobrze zachował się w polu karnym Piasta i z bliska wepchnął piłkę do siatki. Duńczyk celebrował trzecie trafienie dla Lecha w swoim stylu, naśladując strzelanie z rewolweru.

Kolejorz schodził do szatni z dwubramkowym prowadzeniem i wydawało się, że nic złego nie może mu się przytrafić. Gliwiczanie wyszli jednak na drugą połowę bardzo zmotywowani i szybko odrobili straty. W 51. minucie Kamil Vacek wstrzelił piłkę w pole karne, a Sasa Zivec ubiegł Jasmina Buricia i bez przyjęcia umieścił piłkę w bramce. Lech się cofnął, a Piast to wykorzystał. Dziesięć minut później Patrik Mraz huknął na bramkę Buricia nie do obrony! Bośniak nie był w stanie nic zrobić i było już 2:2.

Lech był kompletnie zaskoczony. Nie radził sobie z przeciwnikami. Trener Jan Urban wpuścił więc na boisko w miejsce Łukasza Trałki drugiego napastnika, Dawida Kownackiego. Już minutę po wejściu na boisko 19-latek został brutalnie sfaulowany przez Kamila Vacka i sędzia wyrzucił Czecha z boiska, pokazując mu od razu czerwoną kartkę. Do końca pozostało wtedy ponad dwadzieścia minut.

Lech musiał zaatakować i zrobił to, ale nie miał pomysłu na to, jak zaskoczyć dobrze ustawionych piłkarzy z Gliwic. Strzały Kownackiego i Pawłowskiego z dystansu nawet nie zagroziły bramce Piasta. Bliżej szczęścia poznaniacy byli w 85. minucie, ale Linetty po podaniu od Nickiego Bille uderzył z bliska prosto w Szmatułę. Chwilę później wprowadzony na boisko Maciej Gajos najpierw w świetnej sytuacji przeniósł piłkę nad poprzeczką, a później strzelił po ziemi w środek bramki Piasta.

Lech tylko zremisował z Piastem 2:2 i nie wykorzystał szansy, by przesunąć się z szóstego miejsca w tabeli.

Piękniejsza strona ekstraklasy! Poznajcie dziewczynę napastnika Ruchu Chorzów!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.