"Duzers" rozpoczął nieźle, w dwóch startach zdobył pięć punktów. Po tym jednak jego sprzęt dopadły spore problemy. W efekcie, w pięciu kolejnych wyścigach jeden z liderów Falubazu wywalczył jedynie punkcik. - Mogę jedynie przeprosić kibiców. Przyjechali do Torunia w świetnej liczbie i wspierali nas cały mecz głośnym dopingiem - przekazał Patryk Dudek za pośrednictwem swojego serwisu patrykdudek.com. - Pierwsze biegi bardzo fajnie mi wyszły. Później po starciu z Adrianem Miedzińskim miałem problemy ze sprzętem. Nie chciałbym zrzucać na to winy, ale miało to wpływ na moją jazdę w drugiej części zawodów.
Z kolei kapitan zielonogórskiej drużyny Piotr Protasiewicz (zdobył 10 pkt w sześciu startach) na łamach swojej strony internetowej pepe.pentel.pl tak mówił o spotkaniu na MotoArenie: - Nie będę oceniał całego meczu, tylko swoją postawę. Mieliśmy fajny początek, ale później gdzieś to się nam rozjechało. Nie do końca odczytaliśmy tor i nie zrobiliśmy odpowiednich korekt. Ja uważam, że odjechałem dobre wyścigi i zawody w moim przekonaniu nie były złe. Trochę szukałem, jednak nie do końca mi się to udało, momentu startu. Ze startowcami z ekipy toruńskiej trochę mi brakowało. Szybkość jest, ale czeka mnie jeszcze dużo pracy. Być może dobrze, że przyjechaliśmy do tak piekielnie silnej drużyny, bo przynajmniej wiemy, gdzie są nasze mankamenty i wiemy nad czym pracować. Było dużo przyczepniej niż w zeszłym roku. Ale rewolucji nie ma. Może było trochę mniej ścigania, jednak dla wszystkich tor był równy i nie ma co się nad tym zastawiać. Z czasem zrobił się przyczepniejszy i to może była największa różnica względem poprzednich lat. My o tym wiedzieliśmy i czuliśmy to, ale to drużyna gospodarzy lepiej go czytała. Oni mają za sobą wiele sparingów i treningów i to było widać. Nie było blamażu z naszej strony więc trzeba teraz zachować spokój i jechać dalej.