Piast Gliwice - Cracovia 1:1. Wicelider stracił zwycięstwo w ostatniej minucie!

Jeszcze na chwilę przed końcem meczu wydawało się, że Piast Gliwice odniesie kolejne domowe zwycięstwo i znów zbliży się do Legii Warszawa na odległość zaledwie jednego punktu. W ostatniej minucie Cracovia - za sprawą Miroslava Covilo - jednak wyrównała!

Piast Gliwice dogoni Legię Warszawa? Podyskutuj na Facebooku >>

- Wcześniej nie chcieliśmy o tym mówić, ale teraz do końca sezonu zostało już tylko siedem kolejek, a my jesteśmy na drugim miejscu. Czas więc powiedzieć to głośno: gramy o mistrza! - deklaracja, jaką po zwycięstwie nad Jagiellonią Białystok złożył Patrik Mraz, musiała podgrzać atmosferę. Chcąc nadal naciskać Legię, gliwiczanie potrzebowali jednak zwycięstwa nad Cracovią. Dzień wcześniej ekipa z Warszawy swoją przewagę nad Piastem zwiększyła przecież do czterech punktów.

Ale na emocje przy Okrzei przyszło nam poczekać zaskakująco długo, bo obydwu zespołom wyraźnie brakowało konkretów. W efekcie przez pierwsze 30 minut nie obejrzeliśmy w zasadzie ani jednej sytuacji z cyklu "to powinien być gol". Przy próbach Martina Nespora (Piast) czy Erika Jendriska (Cracovia) bramkarze nawet nie musieli interweniować.

Ciekawiej zrobiło się dopiero w trzecim kwadransie. Ten rozpoczął się od nieuznanej bramki Mateusza Maka, który zdaniem sędziego znajdował się na pozycji spalonej. Na chwilę przed przerwą Paweł Raczkowski nie miał już jednak żadnych wątpliwości, że oto Mak - dobijając strzał Nespora - wpakował piłkę do siatki zgodnie z przepisami. W tym momencie gliwiczanie znów więc zbliżyli się do Legii na zaledwie jeden punkt.

Tyle że na drugą połowę Cracovia wyszła z mocnym postanowieniem poprawy. Ba, w 50. minucie Jendrisek nawet skierował piłkę do bramki, ale arbiter znów odgwizdał spalonego. Kiedy natomiast Tomas Vestenicky zakręcił obrońcami Piasta i oddał mocny strzał, bardzo dobrze spisał się Jakub Szmatuła. Mimo prowadzenia, zespół Radoslava Latala nie mógł być więc pewny swego. Choć niebawem mecz znów się wyrównał. Znów też i jedni, i drudzy zaczęli udowadniać, że tego dnia... celowniki mają mocno rozregulowane.

Tak było aż do ostatniej minuty meczu, kiedy rezerwowy Mateusz Wdowiak dośrodkował na głowę Miroslava Covilo. 1:1! Przy Okrzei konsternacja. Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki...

Obserwuj autora na Twitterze - @kkwasniewski_ >>

Co jest bardziej prawdopodobne na koniec sezonu?
Więcej o:
Copyright © Agora SA