Kapitan Rakowa, Adrian Klepczyński: Nie jesteśmy tą samą drużyną, co jesienią...

- Wcześniej wygraliśmy dwa mecze i to nas trochę uspokoiło. Generalnie to dobre mieliśmy tylko momenty - mówi po klęsce w meczu z GKS-em Tychy kapitan Rakowa Adrian Klepczyński.

Tadeusz Iwanicki: Raków gra wiosną w kratkę, dobre mecze przeplata słabymi, a do tych dobrych też można mieć uwagi. Co się dzieje, dlaczego daliście się zdominować GKS-owi, a wcześniej Stali Mielec. Zaczyna się mówić, że do rundy wiosennej po prostu nie jesteście dobrze przygotowani...

Adrian Klepczyński: - Trudno mi się wypowiadać na temat naszego przygotowania, ale od początku rundy gramy słabo. Jest źle, rywale są od nas szybsi, przegrywamy drugie piłki... Dzisiaj była kumulacja tego wszystkiego. Wcześniej wygraliśmy dwa mecze i to nas trochę uspokoiło. Generalnie to dobre mieliśmy tylko momenty. W meczu z Puławami dobrą pierwszą połowę, w której szybko strzeliliśmy dwa gole. W drugiej lepsi byli rywale. Trzeba powiedzieć otwarcie, że od początku wiosny wyglądamy słabo i zastanowić nad tym, co zrobić, żeby było lepiej.

Jak pan skomentuje klęskę z Tychami?

- Trudno cokolwiek powiedzieć po takim meczu. Jak się po 25 minutach przegrywa 5:0, to gorzej już chyba być nie może. W tym meczu praktycznie każdy strzał rywali to była bramka, ale prawda jest taka, że pozwaliśmy im na bardzo dużo i w pierwszej połowie wynik mógł być jeszcze wyższy. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że więcej bramek stracić już nie możemy, ale nie byliśmy w stanie grać lepiej. Na pewno nie jesteśmy tą samą drużyną, co jesienią. Coś musi być z naszym przygotowaniem skoro gramy tak, jak gramy. Nie tylko tracimy gole, ale też ich nie strzelamy. Skoro dwóch naszych napastników potrafiło strzelić 20 bramek, a teraz w sześciu kolejkach ani jednej, to znaczy, że coś jest nie tak. Wyglądamy źle i to jest fakt. Na gorąco nie ma jednak co za dużo mówić.

Dacie radę pozbierać się po tej klęsce i kontynuować walkę o awans?

- Potrzebne będzie mocniejsze tupnięcie w szatni i jakieś poważniejsze rozmowy też. Ten mecz i wynik trudno będzie wyrzuć z głowy, ale musimy to zrobić. Za tydzień czeka nas kolejny mecz, w którym myśląc o awansie powinniśmy zdobyć trzy punkty. Musimy poprawić w grze co się da i walczyć do końca. Jesteśmy przecież w czołówce tabeli i awans wciąż jest realny.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.