Cracovia straciła mózg zespołu, ale wcale się nie poddaje

Meczem z Górnikiem Łęczna Cracovia powtórzyła najgorszą serię z tego sezonu - cztery mecze z rzędu bez zwycięstwa. - Skupiam się bardziej na naszej grze niż wynikach, a ta wciąż jest dobra - podkreśla Mateusz Cetnarski, pomocnik krakowian.

Facebook?  | A może Twitter? 

Dwa punkty w czterech meczach - taka seria trafia się w tym sezonie zespołowi z ul. Kałuży dopiero po raz drugi. Jesienią po dwóch remisach Cracovia przegrała - z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza i Zagłębiem Lubin. Tym razem kolejność była odwrotna i to dwa remisy przyszły po dwóch porażkach.

- Mecz z Górnikiem Łęczna był taki, że choćbyśmy nie wiem jak się starali, to po prostu nie dało się go wygrać. Przed spotkaniem nie wziąłbym punktu w ciemno, ale po jego zakończeniu cieszymy się, że zremisowaliśmy. Ten punkt może się dla nas okazać cenny na koniec sezonu. Z Legią czy z Lechem graliśmy bardzo dobrze, tylko nie udało się wygrać. Musimy analizować błędy przy straconych bramkach, ale trzeba pamiętać, że graliśmy z mistrzem i wicemistrzem Polski - zaznacza Cetnarski.

Poza tym Cracovia w ostatnich spotkaniach musiała sobie radzić w potrójnym osłabieniu. Pierwsze to brak skutecznego snajpera - zimą klubowi nie udało się pozyskać zastępcy dla Denissa Rakelsa. Drugie to brak Damiana Dąbrowskiego - doznał urazu przed meczem z Legią i nie zagra do końca sezonu.

- Nie ma też co ukrywać, że straty Rakelsa i Dąbrowskiego są znaczące. W dodatku Damian wypadł nam w tej fazie, w której był najbardziej potrzebny. Gdyby nie kontuzja, zagrałby pewnie w reprezentacji i miał olbrzymie szanse na wyjazd na mistrzostwa Europy do Francji. Dąbrowski był mózgiem zespołu, rozgrywał i dyktował warunki gry, a Rakels wykańczał akcje. Strzelił 15 goli i często decydował o wyniku spotkania. To dwa bardzo mocne ogniwa, których brakuje, ale to nie może być dla nas usprawiedliwienie. Wielu chłopaków deptało im po piętach, teraz muszą wskoczyć na podobny poziom - zaznacza pomocnik Cracovii.

Trzecie osłabienie to brak podpowiedzi z ławki trenera Jacka Zielińskiego - szkoleniowiec odbywał karę dwóch meczów zawieszenia za spotkanie z Legią i mecze oglądał jedynie z trybun. Zastępował go drugi trener - Piotr Górecki.

- Piłkarze nie powinni mieć problemów z tym, czy trener jest na ławce rezerwowych, czy siedzi kilka metrów wyżej. Ale stratę szkoleniowca można porównać do straty zawodnika - twierdzi Cetnarski.

Na szczęście Zieliński karę odcierpiał i w sobotę we Wrocławiu będzie mógł już kierować zespołem.

Obserwuj @Anze_DG

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.