Piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock minimalne przegrali w sobotę rewanżowy pojedynek Ligi Mistrzów z Vardarem Skopje (24:25). I nie awansowali do ćwierćfinału Champions League. W pierwszym meczu w Płocku był remis 30:30.
- Najważniejsze w Lidze Mistrzów jest zwycięstwo. Wiedzieliśmy, że trudno będzie tego dokonać z Vardarem i to na jego terenie. To jedna z najlepszych drużyn w Europie - dodawał szkoleniowiec Orlen Wisły Manolo Cadenas. - Ale jestem szczęśliwy, dumny z moich zawodników i zadowolony, że graliśmy na wysokim poziomie. W końcowych minutach lepszy jednak był Vardar. W ubiegłym roku przegraliśmy tutaj dość wyraźną różnicą bramek. Tym razem byliśmy bardzo blisko wywalczenia korzystnego rezultatu.
Trener mistrzów Macedonii pogratulował Wiśle i trenerowi Cadenasowi bardzo udanego sezonu w Lidze Mistrzów. - Był to dla nas trudny mecz - mówił Raul Gonzalez. - Wiedzieliśmy, że Wisła w tym sezonie wspaniale prezentuje się w meczach na wyjeździe. Świadczą o tym pojedynki z THW Kiel czy Veszprem. Przez pierwsze 10-15 minut graliśmy dobrze, ale w bramce świetnie spisywał się Rodrigo Corrales, nie wykorzystaliśmy czterech karnych. Wisła krok po kroku zaczęła budować przewagę.
Piłkarze ręczni Vardaru grali pod dużą presją. - Musieliśmy wygrać - zaznaczał Raul Gonzalez. - Jestem dumny ze swoich zawodników, bo walczyli do końca. Grali z sercem. Mimo, że na dziesięć minut przed końcem meczu tracili do rywala trzy gole, ale wrócili do gry.
Vardar zagra w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Jego rywalem jest MVM Veszprem.