Remis, który nikogo nie zadowala. Legionovia vs Radomiak 1:1

Wynik pojedynku II ligi pomiędzy Legionovią Legionowo a Radomiakiem Radom rozstrzygnięty został już do przerwy, kiedy to obie drużyny zdobyły po jednej bramce.

Tym razem w rolę informatora, który miał trenerowi Jackowi Magnuszewskiemu pomóc w rozpracowaniu Legionovii, wcielił się Michał Grudniewski. Obrońca przybył do Radomiaka właśnie z Legionowa, a w rundzie jesiennej spędził najwięcej minut na boisku, jako piłkarz tego zespołu.

Niestety informacje na niewiele się pewnie przydały, bowiem w wyjściowej jedenastce - na dość grząskim - boisku pojawiło się aż siedmiu nowo pozyskanych piłkarzy.

Rywali zapewne zaskoczył ustawieniem także Magnuszewski, który tym razem od pierwszych minut posłał na plac gry: Rossi Leandro i Przemysława Śliwińskiego. Zmiana była również na pozycji bramkarza, bowiem to Michał Kula, a nie Adrian Szady odpowiadać miał za czyste konto gości.

Kula już w piątej minucie pokazał, że nieprzypadkowo to właśnie jemu należy się rola pierwszego golkipera Radomiaka, i w efektowny sposób wybronił strzał Pała Garygi. To było pierwsze ostrzeżenie ze strony piłkarzy Novii, którzy na wiosnę w dwóch meczach nie zdołali trafić do bramki rywali.

Niestety kolejna niebezpieczna akcja w wykonaniu miejscowych, przyniosła im gola. Po szybkiej akcji prawą stroną boiska, nastąpiło wrzucenie futbolówki w pole bramkowe Kuli, a z najbliższej odległości golkipera uderzeniem głową pokonał Wojciech Kalinowski. W tej akcji sporo zastrzeżeń można było mieć przede wszystkim do Bartosza Sulkowskiego, który pozwolił na centrę i debiutującego Marka Dubena, bo ten zostawił bez opieki strzelca gola.

Kolejne minut także należały do Legionovii, a Zieloni wyglądali tak jakby mieli wyczekiwać na błąd przeciwników. Takowy nastąpił w końcu w 18. minucie kiedy to sam na sam z Mikołajem Smyłkiem - po podaniu Włodzimierza Putona - wyszedł Kamil Cupriak i widząc interweniującego na przedpolu golkipera, strzelił ponad nim, pod poprzeczkę.

Niespełna kwadrans później Smyłek doskonale wybronił strzał z rzutu wolnego, a w kolejnej groźnej sytuacji Lenadro zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i ostatecznie rywale zażegnali niebezpieczeństwu. W końcu8 w 36. minucie Cupriak po raz drugi skierował futbolówkę do bramki Novii, ale tym razem według arbitrów, pomocnik znalazł się na pozycji spalonej i gol nie został uznany.

Ostatnia niebezpieczna sytuacja strzelecka w pierwszej połowie należała za to do podopiecznych Ryszarda Wieczorka, ale strzał głową z najbliższej odległości Kalinowskiego okazał się niecelny.

Druga część ponownie jak i pierwsza - rozpoczęła się od ataków Legionovii. W 58 i 60 minucie zawodnicy tej drużyny wyprowadzili dwie akcje, z których przynajmniej jedna powinna przynieść im gola. Tak się jednak nie stało, bo najpierw zmierzającą do bramki piłkę na rzut rożny wybił jeden z defensorów Zielonych, a kilka chwil później doskonale interweniował Kula.

Z kolei w 70. minucie Kulę mógł zaskoczyć Kamil Kościelny, ale piłka niefortunnie uderzona przez stopera Zielonych (.), trafiła wprost w interweniującego kolegę z zespołu.

Broniący się pod koniec gry goście - o mało co a nie straciliby drugiego gola. W 87. minucie Garyga wpadł w pole karne rywali ale na szczęście dla nich jego uderzenie trafiło tylko w boczną siatkę bramki strzeżonej przez Kulę.

Szansę na zdobycie drugiego trafienia dla radomian wzrosły z kolei w ostatnich czterech minutach, bowiem właśnie przez taki okres, Legionovia musiała sobie radzić w osłabieniu, bo za drugą żółtą kartkę boisko opuścił Hubert Tylec. Gole już jednak nie padły.

Legionovia Legionowo - Radomiak Radom 1:1 (1:1)

Bramki: Kalinowski (10.) - Cupriak (18.)

Legionovia: Smyłek - Grzelak, Wiktorski, Leustek, Miś, Wieczorek, Garyga (90. Kopka), Wójcik, Kalinowski (67. R. Wolsztyński), Bajat, Hirsz

Radomiak: Kula - Duben, Kościelny, Świdzikowski, Sulkowski (53. Kwiek), Mikołajczak, W. Puton, Chrabąszcz, Cupriak (70. Wolski), Leandro (53. Agu), Śliwiński (70. Ropski).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.