Pojedynek z liderem tabeli był dla Rakowa kluczowy w walce o zwycięstwo w całych rozgrywkach II ligi. Wygrywając częstochowianie odrobiliby 3 z 5 punktów starty i wszystko mogłoby się jeszcze zdarzyć. Porażka ma fatalne konsekwencje. Stal uciekła naszej drużynie na odległość 8 punktów. Wydaje się, że częstochowianom pozostaje już tylko walka o 2-3. miejsce, które również dają bezpośredni awans do I ligi.
Co w Mielcu było nie tak, że mecz zakończył się wysoką porażką?
- Wiedzieliśmy dokładnie czego możemy się spodziewać po Stali, ale kompletnie nie realizowaliśmy założeń taktycznych. Mieliśmy atakować skrzydłami, a w pierwszej połowie pchaliśmy się przez środek boiska - tłumaczy trener Przemysław Cecherz. - W drugiej było lepiej, ale z kolei nie wykorzystaliśmy swoich sytuacji. Okazje mieli m.in. Warchoł i Malinowski, były też strzały z bliskiej odległości... Nic nie wpadło, a potem nadzialiśmy się na kontrę. Jesteśmy źli na zespół. Niestety, nie potrafiliśmy wykorzystać słabszych stron rywala i uniknąć tego, co jest atutem Stali. Szybkość Prokicia i Sobczaka robiła w tym meczu różnicę - podsumowuje trener Przemysław Cecherz.