Tydzień temu, w pierwszym spotkaniu w tym sezonie z Pogonią Siedlce, szkoleniowiec Zawiszy wstawił do wyjściowego składu dwóch środkowych napastników. Wycofał się z tego w przerwie meczu. - Są momenty, w których trzeba reagować - tłumaczył tę decyzję. W drugiej połowie Zawisza zdobył zwycięską bramkę.
Wczoraj, w pojedynku przeciwko Miedzi Legnica, postawił nowe zadanie przed Karolem Danielakiem. Kazał mu grać w środku drugiej linii, zamiast na skrzydle. Do rezygnacji z tej idei trenera zmusił los. Danielak musiał zejść z boiska z powodu kontuzji po zaledwie 25 minutach. Trener postanowił także eksperymentować na lewej stronie. Wstawił debiutanta, Damiana Michalika, a z Sylwestra Patejuka, zrobił obrońcę. Z Michalika Smółka zrezygnował sam, już na początku drugiej połowy. Debiut tego piłkarza nie był udany, irytował wieloma niecelnymi podaniami.
W końcu wszystkie eksperymenty zakończyły się remisem 1:1 na boisku. Sprawiedliwym, bo Miedź była lepsza przed przerwą, a Zawisza dominował w drugiej połowie. Prowadzenie dla gospodarzy zdobył w 43 min Artjom Artiunin. - Powinniśmy już prowadzić 2:0 do przerwy - narzekał słusznie Ryszard Tarasiewicz, szkoleniowiec Miedzi. Wyrównał w 54 min Karol Angielski. Zawiszanie mieli jeszcze kilka dobrych okazji np. Piotr Stawarczyk główkował w słupek, a Angielski nie wykorzystał świetnego dogrania Miki już w doliczonym czasie gry. Miedź także miała szanse. Kamil Drygas wybijał piłkę z pustej już bramki.
Nasz zespół zdobył więc tylko 1 pkt w tej kolejce, podobnie jak Wisła Płock, Arka Gdynia i Zagłębie Sosnowiec. Nie udało się zmniejszyć straty do tych drużyn. Do miejsca dającego awans od ekstraklasy brakuje ciągle 6 punktów.
W środę Zawisza zmierzy się z Legią Warszawa w pierwszym pojedynku w półfinale Pucharu Polski.