Pilica sprawiła sensację i zremisowała z liderem na jego boisku

Chyba mało kto przed meczem spodziewał się, że ostatnia w tabeli Pilica Białobrzegi pokusi się o punkt w starciu z liderem Sokołem Aleksandrów Łódzki. Tak się właśnie stało.

- Gdyby ktoś przed meczem dawał nam punkt w starciu z liderem, to wzięlibyśmy go w ciemno. Po 90. minutach lekki niedosyt jednak pozostał - oznajmił Mirosław Siara, szkoleniowiec Pilicy.

Już w trzeciej minucie Maciej Filipowicz znalazł się oko w oko z bramkarzem Sokoła, ale niestety przestrzelił. Kilka chwil później Igor Jaszczak źle przyjął futbolówkę, i tylko to sprawiło, ze nie znalazł się w stuprocentowej sytuacji strzeleckiej. - Początek rywalizacji zdecydowanie należał do nas. Rywale chyba nas nieco zlekceważyli - powiedział Siara.

Po upływie kilkunastu minut poziom gry się wyrównał a przewagę optyczna posiadali gospodarze.

Cóż z tego skoro ich ofensywne akcje kończyły się na przedpolu bramki strzeżonej przez Adama Bolka. Prawdzie emocje zaczęły się dopiero w samej końcówce. Najpierw w 89. minucie gospodarze wykonywali rzut wolny, ale uderzenie piłki głowa po wcześniejszym dośrodkowaniu o centymetry minęło słupek bramki Pilicy. W końcu w już doliczonym czasie gry bohaterem białobrzeżan mógł zostać Kamil Hernik, ale jego dwa strzały bardzo dobrze wybronił golkiper Sokoła.

Sokół Aleksandrów Łódzki - Pilica Białobrzegi 0:0

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.