Nasze oceny po meczu (1:1) tradycyjnie w skali 1-10.
Wykorzystał swoją szansę. A niektórzy powiedzą, że uratował Koronę przed porażką. Interwencje po strzałach Brożka, a zwłaszcza (dwukrotnie) Ondraska - klasa.
Bardzo słaba pierwsza połowa, mnóstwo akcji wiślaków przeprowadzanych było jego skrzydłem. Po przerwie odmieniony. Dużo pewniejszy w destrukcji, aktywny także w przodzie.
Jak cała kielecka obrona zaczął bardzo źle, ale za nieco ponad kwadrans gry trudno nam wystawić mu ocenę.
Wyraźnie "spalił się" w swoim debiucie w Kielcach. Początek meczu koszmarny. Potem, gdy trema już przeszła, interweniował dość pewnie.
Początkowo Boguski kilka razy nim "zakręcił". Ale po przerwie, podobnie jak pozostali kieleccy obrońcy, ustrzegł się większych wpadek.
Cały "Sierpik" - dużo biega, walczy, szarpie. "Tylko" nie strzela goli, nawet mając dwie stuprocentowe okazje w ciągu kwadransa.
Przez godzinę nie potrafił uspokoić chaosu w środku pola. Potem nieco bardziej aktywny, ale nadal jak nie on...
Pierwsza połowa dramatycznie słaba, kilka bardzo głupich strat, które mogły jego zespół słono kosztować. Szukamy choćby małego "plusika" ? Piękna interwencja z końcówki meczu, gdy wzorowo zatrzymał Brożka.
Po bardzo dobrym meczu w Bielsku spodziewaliśmy się po nim dużo więcej. Głównie jednak "odbijał" się od wiślackiej obrony.
Po zdobytej bramce (majstersztyk) wyraźnie się rozszalał. Gdyby jego koledzy byli bardziej skuteczni, mógł do gola dopisać przynajmniej dwie asysty.
Gdyby nie fakt, że był zapisany w protokole, zastanawialibyśmy się czy wystąpił w tym meczu...
Zdecydowanie najjaśniejszy punkt kieleckiej obrony. Mnóstwo ofiarnych interwencji, a gdyby jeszcze wykorzystał swoją szansę z 71 minuty...
Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmienił nie tylko grę Korony, ale i obraz całego spotkania. Każde jego dotknięcie piłki zwiastowało coś dobrego dla gospodarzy. A z Cabrerą rozumie się już chyba bez słów.