Biczowania w Wiśle Kraków nie było. "Trzeba odbudować psychikę"

Za drużyną z ul. Reymonta prawie tydzień w strefie spadkowej. - Dla wielu z nas to nowa sytuacja - przyznaje bramkarz Michał Miśkiewicz. W piątek mecz z Piastem Gliwice, wiceliderem (godz. 20.30).

Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl

Ten mecz będzie trzecim z rzędu spotkaniem Wisły na własnym stadionie. We wtorek miała grać w Kielcach z Koroną, ale boisko rywala przypominało bagno, a trawy trzeba było szukać pod warstwą błota.

- Musieliśmy trochę zmienić mikrocykl treningowy, ale wielkiego dramatu nie było - mówi Marcin Broniszewski, tymczasowy trener Wisły.

Dramatyczne są za to wyniki zespołu. W ostatnich dziewięciu spotkaniach krakowianie zdobyli zaledwie dwa punkty. W tym czasie pracę stracili Kazimierz Moskal i Tadeusz Pawłowski (oficjalnie jest na urlopie). Najpierw jednego, a teraz drugiego tymczasowo zastępuje Broniszewski, który jest w ostatnich miesiącach jedynym stałym elementem na ławce Wisły.

- Drugi raz jestem w podobnej sytuacji. Tak jak jesienią problem leży w sferze mentalnej. Są różne szkoły odbudowania psychiki. Większość chciałaby ukrzyżować piłkarzy i tłuc ich batem. Ale to zły sposób. Trzeba ich motywować i mobilizować - uważa Broniszewski.

Zmiana retoryki

W ramach integracji drużyna niedawno była wspólnie w teatrze. Trener podkreśla, że rozmawia z zawodnikami o problemach, ale... - Można opowiadać fajne rzeczy, pajacować, jeździć na paintball, ale najlepszym lekarstwem jest zwycięstwo - przyznaje.

Broniszewski nie ma łatwo, bo wszyscy w klubie czekają już na nowego trenera. Prawdopodobnie zostanie nim Franciszek Smuda. To on miałby wziąć drużynę w garść i natchnąć do zwycięstw.

Zanim jednak dojdzie do kolejnej zmiany, Wisła zagra z Piastem. Zespół z Gliwic był jesienią objawieniem ekstraklasy, ale wiosną zdobył tylko dwa punkty.

Wisła jest na przeciwnym biegunie. - Mamy potencjał na górną ósemkę. Ale teraz musimy robić wszystko, by odpędzić widmo spadku. W drużynie jest kilku starszych chłopaków, każdy trochę przeżył, ale dla wielu to nowa sytuacja. Sam nigdy w takiej nie byłem. Jest tak źle, że możemy tylko odbić się od dna i iść w górę - przekonuje Miśkiewicz.

To zmiana retoryki, bo jeszcze kilka tygodni temu w klubie słychać było o europejskich pucharach. Tymczasem ostatnio Wiśle coraz bardziej uciekają rywale w walce o utrzymanie. Podbeskidzie Bielsko-Biała, które przed tygodniem zepchnęło krakowian do strefy spadkowej, ma już sześć punktów więcej i zajmuje dziewiąte miejsce.

Tajemnice Guerriera

Na zwycięstwo przed własną publicznością Wisła czeka już 189 dni. Kiedy ostatnio wygrała - 28 sierpnia ze Śląskiem - Kasper Hamalainen był jeszcze ulubieńcem kibiców Lecha Poznań, Zinedine Zidane trenerem trzecioligowych rezerw Realu Madryt, a chyba żaden piłkarski kibic nie postawiłby złotówki na tytuł mistrza Anglii dla Leicester City.

- W poprzednich latach byliśmy w komfortowej sytuacji. Graliśmy w górnej ósemce. Kiedy coś nie wyszło, był luz psychiczny. Teraz pewnie znajdziemy się w dolnej części tabeli. Każda wygrana będzie na wagę utrzymania - zaznacza Miśkiewicz.

W przybliżeniu drużyny do tego celu nie pomogą na razie Richard Guzmics i Wilde-Donald Guerrier. Obaj nie są jeszcze gotowi do gry. O ile powrót Węgra to kwestia kilku dni, o tyle stan zdrowia Haitańczyka jest owiany tajemnicą. Sam zawodnik w portalu społecznościowym napisał, że przeszedł zabieg. W klubie usłyszeliśmy tylko, że wyszedł ze szpitala i odpoczywa.

Do gry gotów jest za to Petar Brlek, ostatni nabytek Wisły. - Poznaje nowe środowisko i będzie mu trudniej niż Rafałowi Wolskiemu. Wchodzi do środka pola, serca zespołu. Jak to serducho będzie biło, tak będzie grał. Potrzebuje trochę czasu. Ale umiejętności ma - zapewnia Broniszewski.

Transmisja meczu w Canal+ Sport. Relacja na krakow.sport.pl.

Obserwuj @Anze_DG

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.