AZS Częstochowa - Jastrzębski Węgiel 2:3. Straconej szansy żal

W sensacyjnej 20. kolejce PlusLigi na sprawienie niespodzianki szansę mieli również siatkarze AZS-u Częstochowa. W rozegranym sobotni wieczór spotkaniu prowadzili z Jastrzębskim Węglem 2:0, aby przegrać 2:3.

W sześciu kolejnych meczach z silnymi i bardzo silnymi rywalami akademicy zdobyli jeden punkt i po 19 kolejkach wyprzedzali tylko MKS Będzin. Aby zachować przewagę nad MKS-em, który w sobotę rozbił niespodziewanie Indykpol AZS Olsztyn, Jastrzębski Węgiel musieli pokonać 3:1 bądź 3:0. Wygrana w takich rozmiarach pozwoliłaby drużynie Michała Bąkiewicza zrównać się w tabeli z Effectorem Kielce i BBTS-em Bielsko Biała. Oznaczałaby również realizację planu minimum jaki AZS musi wypełnić chcąc grać w PlusLidze także w sezonie 2016/17 - to minimum to pięć zwycięstw w zasadniczej części rozgrywek. Częstochowianie mieli szansę wywiązać się z tego zadania w stu procentach. Rozegrali dwa naprawdę dobre sety, prowadzili w meczu 2:0, ale potem dominowali już goście.

Obiecujący w wykonaniu akademików był początek pierwszego seta. Punkt za punktem zdobywał wtedy Felipe Airton Bandero, były też punktowe bloki i na pierwszej przerwie technicznej prowadził 8:5. Rywale jednak szybko się zorientowali, kto jest dla nich największym zagrożeniem, a gdy utrudnili zagrywkę szybko odrobili straty. Potem gra się wyrównała. Lekko przeważali jastrzębianie, ale wyglądało na to, że losy seta rozstrzygną się w końcówce. Tak właśnie było. Po tym Rafał Szymura zaatakował w blok AZS przegrywał 20:22, ale w decydującym momencie potrafił przycisnąć rywali i wygrać 25:22. Kluczowy okazał się trudny serwis Bartosza Buniaka, dobra gra w obronie i niezła w bloku.

Wygrywając końcówkę pierwszej partii AZS wyraźnie złapał wiatr w żagle. A już na pewno Matej Patak, który na początku drugiej szalał pod siatką. Częstochowianie w przeciwieństwie do swoich rywali grali skutecznie w ataku i to był podstawowy powód do optymizmu. Chociaż nie tylko. Akademicy w każdym elemencie prezentowali się solidnie, potrafili też zaimponować świetnymi akcjami w obronie, czym porywali kibiców. Efekt był taki, że dość łatwo rozprawili się z jastrzębianami, objęli prowadzenie 2:0 i zapewnili sobie minimum punkt w meczu.

W trzecim secie AZS od początku nie mógł przejąć inicjatywy. Goście, którzy wcześniej wymienili atakującego i skrzydłowego, prowadzili na ogół 1-2 punktami, a w końcówce wykorzystując trudne zagrywki Aleksandra Shafranovicha i Patryka Strzeżka przechylili szalę na swoją korzyść.

Jastrzębianie, którzy wcześniej aż osiem meczów kończyli tie breakami (cztery z nich wygrali) za wszelką cenę próbowali doprowadzić do piątego seta. Czwartą partię zaczęli dobrze, a trener Michał Bąkiewicz musiał szukać sposobu jak temu przeciwdziałać. Zdecydował się zdjąć z boiska Rafała Szymurę, który robił swoje w defensywie, ale w ataku praktycznie nie pomagał drużynie. Stanisław Wawrzyńczyk przed tygodniem zaliczył udany występ przeciwko Skrze Bełchatów, a teraz miał za zadanie odciążyć chyba już trochę zmęczonego Bandero. Ta zmiana nic jednak nie pomogła. Kolejne również i rywali dopięli swego. Wygrali bardzo wysoko - do 13, a piątym secie poszli za ciosem. Mając najlepszych zawodników osobach Patryka Strzeżka i Jasona Derocco, którzy zaczynali mecz na ławce rezerwowych a kończyli z 33 punktami na koncie.

Dla AZS-u Częstochowa był to piąty tie breaku w sezonie i trzeci przegrany. Drugi w krótkim czasie, bo przed tygodniem nasza drużyna uległa 2:3 PGE Skrze Bełchatów. Za tydzień akademików czeka wyjazdowy mecz z MKS-em Będzin.

AZS Częstochowa 2 (25, 25, 19, 13, 10)

Jastrzębski Węgiel 3 (22, 21, 25, 25, 15)

AZS Częstochowa: Redwitz 1, Szymura, Polański 6, Bandero 22, Patak 15, Buniak 8, Stańczak (libero) - Szalacha, Kowalski 1, Lipiński, K. Szymura 6, Wawrzyńczyk 2

Jastrzębski Węgiel: Masny 1, Shafranovich 10, Sobala 6, Muzaj 5, van Lankvelt 5, Hain 9, Mihułka (libero) 1 - Popiwczak (libero), Derocco 15, Strzeżek 18

Więcej o:
Copyright © Agora SA