Przed spotkaniem sztab szkoleniowy Górnika zapowiadał , że przygotowuje na mecz z Koroną kilka wariantów gry - innych niż te, które łęcznianie stosowali w poprzednich spotkaniach. Ponadto mieli już do składu wrócić Leandro i Maciej Szmatiuk, którzy wyleczyli kontuzje, ale w meczowej osiemnastce ich zabrakło. Dla pierwszego z nich, byłby to mecz z podtekstem, wszak Brazylijczyk trafił do Górnika właśnie z kieleckiego klubu. Z kolei trener Marcin Brosz w stosunku do zwycięskiego meczu z Lechią Gdańsk dokonał dwóch zmian - za Tomasza Zająca zagrał Bartłomiej Pawłowski, a Charlie Trafforda zastąpił Aleksandrs Fertovs.
Wracając do samego meczu, to potyczka rozpoczęła się w znakomitym tempie. Akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Już na początku gospodarze przeprowadzili groźną akcję - Grzegorz Bonin zagrał do pędzącego prawą stroną Jakuba Świerczoka, ten podciągnął, strzelił, ale niestety niecelnie. Po chwili ten sam zawodnik potężnie uderzył, lecz Zbigniew Małkowski pewnie piłkę wyłapał.
W 8. minucie kielczanie skonstruowali filmową akcję. Łukasz Sierpina dośrodkował z prawej strony w pole karne, do piłki dopadł Bartłomiej Pawłowski, odwrócił się z nią i strzałem w róg uzyskał dla swojej drużyny prowadzenie.
Podrażnieni gospodarze przystąpili do odrabiania strat. Najpierw groźnie, lecz minimalnie niecelnie uderzał na bramkę Korony Grzegorz Piesio, a po chwili niesamowitą bombą popisał się Świerczok, ale futbolówka trafiła w poprzeczkę i wyszła w pole, sytuację próbował jeszcze ratować Bonin, lecz piłka po jego uderzeniu głową poszybowała ponad kielecką bramką.
Górnik nacierał, a prowadzenie podwyższyła Korona. Strzelcem gola był Airam Cabrera, jednak spory udział w starcie bramki miał golkiper łęcznian Dziugas Bartkus.
W 20. minucie łęcznianie zdobyli kontaktowego gola. W polu karnym Świerczoka sfaulował Pawłowski i arbiter podyktował rzut karny. Pewnym egzekutorem jedenastki był sam poszkodowany. Gospodarze nie zwalniali tempa i nacierali dalej, natomiast kielczanie próbowali ich wybijać z uderzenia i nieco uspokajali grę. Nie na wiele się to zdało, bo w 39. min. Górnik doprowadził do wyrównania. Po raz drugi w tym meczu z rzutu karnego, po faulu Dmitrija Wierchowcowa na Piesiu. Jedenastkę kapitalnie wykonał Świerczok - w stylu Antonina Panenki - i zdobył swoją drugą bramkę w tym spotkaniu.
Druga część meczu nie była już tak emocjonująca jak w pierwsze 45. minut. Oba zespoły grały już w zdecydowanie wolniejszym tempie. Z obu stron mnożyły się starty i niecelne podania. Kibice zastanawiali się nawet, czy piłkarze nie dali z siebie wszystkiego już w pierwszej połowie. Przez dłuższy czas żadna z drużyn nie stworzyła groźniejszej sytuacji do strzelenia gola. Wreszcie przebudzili się łęcznianie, i w 60. minucie bez opieki w polu karnym Korony znalazł się Przemysław Pitry, uderzył mocno, ale piłka trafiła prosto w Małkowskiego. Po chwili do ataku ruszył bardzo aktywny tego dnia Świerczok - potężnie strzelił, jednak Małkowski wyszedł z opresji obronną ręką. W kolejnej akcji snajper Górnika już się nie pomylił, i po centrze Piesia, bezlitośnie - pięknym szczupakiem - po raz trzeci tego dnia pokonał kieleckiego bramkarza. Już do końca meczu oba zespoły nie stworzyły jakiś groźnych sytuacji pod bramką rywala.
Zauważyć jednak trzeba, że jest to druga przegrana Korony 2:3, przy prowadzeniu 2:0. Tak też kielczanie przegrali dwie kolejki temu z Pogonią w Szczecinie. Co ciekawe w podobnych minutach padły dla Korony gole, i strzelcy byli ci sami co w Łęcznej.
W następnej serii spotkań łęcznianie zmierzą się 1 marca w Bielsku-Białej z Podbeskidziem.
DYSKUTUJ Z NAMI O LUBELSKIM SPORCIE NA FACEBOOKU
Górnik 3 (2)
Korona 2 (2)
Bramki: Świerczok (20. -k, 39. -k, 69.) - Pawłowski (8.), Cabrera (17.)
Górnik: Barkuts - Mierzejewski Ż, Pruchnik, Bożić, Jakubik - Bogusławski, Danielewicz (75. Tymiński) - Bonin (89. Marquitos), Pitry, Piesio - Świerczok (90. Śpiaczka).
Korona: Małkowski - Rymaniak (46. Trafford Ż), Dejmek Ż, Wierchowcow Ż, Sylwestrzak Ż - Jovanović, Fertovs - Pawłowski (83. Zając), Aankour (83. Sekulski), Sierpina - Cabrera.
Sędziował: Daniel Stefański z Bydgoszczy.
Widzów: 3833.