Przed rozpoczęciem okresu transferowego wszyscy w klubie zgodnie powtarzali, że celem numer jeden jest pozyskanie skrzydłowego. Nikt się jednak nie spodziewał, ze działacze Pogoni przekonają do gry w granatowo-bordowych barwach gwiazdę węgierskiego Videotonu - Adama Gyurcso (wzbudzał zainteresowanie Lecha i Legii), a także przeprowadzą zaawansowane rozmowy z reprezentantem Polski i zawodnikiem francuskiego Rennes - Kamilem Grosickim.
- Pogoń była przed Legią nie tylko z transferem Gyurcso, ale także jeśli chodzi o rozmowy z Grosickim - mówi prezes klubu, Jarosław Mroczek.
27-latek jest rodowitym szczecinianinem oraz wychowankiem Pogoni. To właśnie w barwach Dumy Pomorza zadebiutował w ekstraklasie i to tutaj wypłynął na szerokie wody.
- Przyznaję, że faktycznie był taki temat. Rozmawialiśmy i byliśmy z Kamilem w stałym kontakcie - mówi dyrektor sportowy, Maciej Stolarczyk. - Zawodnik wciąż ma jednak ważny kontrakt ze swoim aktualnym klubem i na przeszkodzie stanęła kwota, jaką trzeba by było zapłacić za transfer. To były pieniądze nie do przeskoczenia.
Sam zainteresowany na opcję powrotu do macierzystego klubu zapatrywał się jednak bardzo chętnie.
- Kamil podszedł do tematu bardzo pozytywnie. Jest jednym z nas, jest stąd - mówi Stolarczyk. - Byliśmy więc pełni optymizmu, ale z racji tego, że na przeszkodzie stanęły finanse, niestety w pewnym momencie musieliśmy zakończyć te rozmowy.
Grosicki we Francji nie gra zbyt regularnie co jest jego największą bolączką. Skrzydłowy walczy o wyjazd na być może najważniejszą imprezę w swoim życiu - EURO 2016. Choć z geograficznego punktu widzenia trudno sobie wyobrazić lepszy klub niż Rennes (mistrzostwa odbędą się właśnie we Francji), to z pewnością sam zawodnik wolałby przekonać do siebie selekcjonera Adama Nawałkę częstymi występami, a nie znajomością kraju, który będzie gospodarzem.
- Być może dołączy do nas po zdobyciu mistrzostwa przez Pogoń - żartuje trener Czesław Michniewicz.