Turów groźny tylko z nazwy. Rosa zdecydowanym faworytem

W niedzielę w kolejnym meczu Tauron Basket Ligi, Rosa Radom podejmie PGE Turów Zgorzelec. Goście do Radomia przyjadą bez kluczowego zawodnika Filipa Dylewicza.

W środę radomska Rosa zakończyła swoją debiutancką przygodę w europejskich pucharach i przegrała z Fraportem Skyliners Frankfurt. Nie tylko ten pojedynek dał podopiecznym Wojciecha Kamińskiego doskonałą lekcję na przyszłość. Teraz jego podopieczni mogą się skupić już wyłącznie na rozgrywkach w kraju.

W niedzielę radomianie podrażnieni zwłaszcza ostatnią "wpadką" w Kaliszu, gdzie po słabej grze przegrali ze Stalą Ostrów Wielkopolski, będą chcieli się pokazać swoim kibicom z jak najlepszej strony. Ci, co pokazały chociażby trybuny(.) w ostatnich dwóch spotkaniach W FEC, są dość wymagający i liczą na efektowną grę swoich ulubieńców.

Tym razem o komplet punktów powinno być zdecydowanie łatwiej, a do hali MOSiR-u zawita 12. w tabeli PGE Turów. Podopieczni trenera Piotra Ignatowicza nadal pozostają w grupie zespołów walczących o play-off, ale ich ostatnia dyspozycja i 19 - punktowa porażka z Anwilem Włocławek nakazują twierdzić, że będzie tej drużynie niezwykle ciężko, by z obecnym składem wdrapać się chociażby na ósme miejsce. Jakby tego było mało, to zgorzelczanie stracili swoją największą gwiazdę a więc Filipa Dylewicza. Ten w 17 minucie wspominanego meczu z Anwilem podkręcił staw skokowy i opuścił parkiet.

Spotkanie Rosy z Turowem rozpocznie się w niedzielę w hali MOSiR-u o godz. 17.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.