Wisła Kraków. Marek Motyka o odstawieniu Cierzniaka: Dziwna decyzja. Mógł pomóc

W środę Radosław Cierzniak został przesunięty do rezerw Wisły Kraków. - Opłacanie przez sześć miesięcy zawodnika, który nie będzie grał, to po prostu strata pieniędzy - uważa Marek Motyka, były trener Wisły.

Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl

Umowa bramkarza z Wisłą wygasa z końcem czerwca. Zgodnie z przepisami, pół roku przed końcem kontraktu mógł związać się z nowym klubem. Wybrał Legię Warszawa, a klub odsunął go od treningów z pierwszym zespołem.

- Zarząd ma plany wzmacniania zespołu i liczył na Cierzniaka. Jesienią zapisał się naprawdę złotymi zgłoskami. Działacze są pewnie zawiedzeni tym bardziej, że odchodzi do Legii, z którą Wisła nie bardzo się kocha - mówi Motyka.

Agent piłkarza twierdzi, że już w grudniu poinformował klub, że nie przedłuży kontraktu z Wisłą. Pojawiają się jednak również głosy, że był umówiony z krakowianami na kolejne rozmowy po powrocie z zakończonego we wtorek zgrupowania w Turcji. Wcześniej podpisał jednak kontrakt z Legią.

- Nie znam szczegółów. Być może zarząd ma żal do zawodnika. Z drugiej strony trudno mieć do niego pretensje, skoro dostał tam pewnie lepsze warunki i chce grać w Legii. Zawodnik ma prawo wybrać sobie klub - zauważa Motyka

Przywołuje też przykład Roberta Lewandowskiego, który pół roku przed końcem kontraktu z Borussią Dortmund podpisał umowę z Bayernem Monachium. - Pozwolono mu grać, został królem strzelców i rozstał się z klubem z podniesioną głową - przypomina.

Zdaniem Motyki pod względem sportowym Wisła straci na przesunięciu Cierzniaka do rezerw. Pod jego nieobecność o bluzę z numerem jeden będą walczyć Michał Buchalik i Michał Miśkiewicz. - To dziwna sytuacja, bo opłacanie przez sześć miesięcy zawodnika, który nie będzie grał, to po prostu strata pieniędzy. Poza tym, gdyby Cierzniak profesjonalnie podchodził do obowiązków - a nie wątpię, że tak by było - mógł wiosną pomóc drużynie - zaznacza.

Obserwuj @Anze_DG

Więcej o:
Copyright © Agora SA