Siatkarz AZS Olsztyn: Boli nas porażka z Jastrzębskim

- Byliśmy bardzo blisko doprowadzenia do tie-breaku. Kto wie, jakby wtedy mogło potoczyć się spotkanie. Mamy niedosyt, lecz niestety taki jest sport - przyznaje Paweł Adamajtis, atakujący Indykpolu AZS Olsztyn.

Olsztyńscy akademicy w poniedziałek doznali trzeciej porażki z rzędu w rozgrywkach PlusLigi. Podopieczni trenera Andrea Gardiniego przegrali przed własną publicznością z Jastrzębskim Węglem 1:3. Olsztynianie praktycznie w każdym elemencie gry byli słabsi od swojego przeciwnika. Poczynając od dokładnego przyjęcia na poziomie 45% (u gości taki wskaźnik wynosił 51%), po przez zagrywki (6:5 dla Jastrzębskiego), kończąc na skutecznych blokach (16:11 również dla gości). Najwięcej punktów dla ekipy AZS-u zdobył Paweł Adamajtis (22), a dla gości Maciej Muzaj (24), którego słusznie uznano najlepszym zawodnikiem meczu.

Rozmowa z Pawłem Adamajtisem, atakującym Indykpolu AZS Olsztyn.

Mateusz Lewandowski: Nie udało wam się zrewanżować ekipie Jastrzębskiego Węgla za porażkę w pierwszym spotkaniu. Najbardziej żałuje pan czwartej partii meczu?

Paweł Adamajtis: - Z pewnością ten set będzie nam siedziało w naszych głowach przez kilka najbliższych dni. Byliśmy bardzo blisko doprowadzenia do tie-breaku. Kto wie, jakby wtedy mogło potoczyć się spotkanie. Mamy niedosyt, lecz niestety taki jest sport. Pozostało nam teraz tylko patrzeć pozytywnie przed siebie i przygotowywać się do kolejnego spotkania.

Według pana czego zabrakło drużynie AZS-u, aby doprowadzić do tie-breaku - koncentracji czy umiejętności?

- Powiedziałbym, że zadecydowały niuanse nie widoczne gołym okiem dla zwykłego kibica. Nie ma recepty na odpowiednie zachowanie się w końcówce seta. Przespaliśmy początek spotkania, a później nawiązaliśmy równą i twardą walkę. Przez całą czwartą partię graliśmy punkt za punkty. W najbliższym czasie będziemy analizować ten mecz i postaramy się wyciągnąć z niego jak najwięcej wniosków.

Z powodu kontuzji w spotkaniu nie mógł zagrać Bartosz Bednorz. W jego miejsce wszedł Marcin Waliński, który godnie zastąpił Bednorza...

- Bartek powoli wraca po kontuzji (uraz kolana), lecz jeszcze zmaga się z bólem, który uniemożliwił mu występ w tym meczu. Marcin zagrał bardzo fajne spotkanie i w pełni wypełnił lukę po naszym podstawowym przyjmującym. Zarówno my, jak i nasi trenerzy jesteśmy zadowoleni z jego występu.

Przegrywając z Jastrzębskim Węglem, odnieśliście trzecią porażkę z rzędu. Taka sytuacja z pewnością daje wiele do myślenia...

- Porażka w ostatnim meczu bardziej boli, niż dwie poprzednie (ze Zaksą Kędzierzyn-Koźle oraz Łuczniczką Bydogszcz - red.). W meczu z Kędzierzynem-Koźlem trafiliśmy na zespół, który w tym sezonie jest wyjątkowo silny. Z pewnością wszyscy będziemy się zastanawiać na tym, co będzie w przyszłości.

W najbliższą niedzielę przed własną publicznością zmierzycie się z ekipą Cuprum Lubin (godz. 17.30). Jest to kolejne spotkanie z gatunku ciężkich przepraw...

- Według mnie, drużyna z Lubina jest bardzo podobna do ekipy Jatrzębskiego Węgla. Na pewno będzie to bardzo ciężkie spotkanie. Kibice, którzy mam nadzieję licznie przybędą na ten mecz, zobaczą bardzo zacięte widowisko.

Indykpol AZS Olsztyn - Jastrzębski Węgiel 1:3 (21:25, 20:25, 25:18, 33:35)

PLUSLIGA

Więcej o:
Copyright © Agora SA