ME w piłce ręcznej. Francja liderem grupy. Jak długo?

Mimo porażki z Polską Francja pozostaje poważnym kandydatem do medalu mistrzostw Europy. W sobotę pokonała Chorwację aż 32:24 i - przynajmniej na kilka godzin - została liderem grupy.

Facebook?  | A może Twitter? 

I Francuzi, i Chorwaci weszli do drugiej fazy turnieju z dwoma punktami. Jedni i drudzy wyraźnie wygrali w niej pierwsze mecze. Sobotnie zwycięstwo jednych mogło znacznie przybliżyć do półfinału i jednocześnie przymknąć drzwi do awansu rywalowi.

Spotkanie miało być wyrównane i takie było, ale tylko w pierwszych minutach. Francuzi i Chorwaci grali wysoko i twardo w obronie, padało niewiele łatwych bramek. Pierwsi odskoczyli trójkolorowi. W 12. minucie z rzutu karnego tylko w poprzeczkę trafił Ivan Cupić, po chwili Mirko Alilovicia pokonał Luc Abalo i zrobiło się 5:3 dla Francji.

Mistrzowie świata często próbowali zaskoczyć rywali akcjami prawą stroną, gdzie Abalo i Valentin Porte na początku meczu wymieniali się pozycjami skrzydłowego i rozgrywającego. Chorwaci mieli jednak przede wszystkim problemy z przedarciem się przez obronę Francuzów i zagrażali Thierry'emu Omeyerowi wyłącznie rzutami z drugiej linii. W efekcie w 18. minucie Francja prowadziła już trzema bramkami.

Obie drużyny wspierały liczne i kolorowe grupy kibiców, ale nie pomogło to Chorwatom w odrobieniu strat. Manuel Strlek, najlepszy gracz zespołu w meczu z Macedonią, wykorzystał przed przerwą tylko jedną z trzech prób, mało widoczny był Domagoj Duvnjak. W dodatku w pierwszej połowie piłkarze z Bałkanów złapali trzy kary i po 30 minutach przegrywali już 10:16.

Druga połowa zaczęła się od trzech trafień Francuzów. Potem bramkę zdobył Strlek, ale szybko przewaga trójkolorowych wzrosła do 10 goli. Wtedy o czas poprosił trener Zeljko Babić, ale jego przemowa nie wpłynęła na wydarzenia na boisku. W 38. minucie Francja prowadziła aż 22:11 i stało się jasne, że nie da sobie wydrzeć zwycięstwa.

Świetną partię rozgrywał Abalo. Trafiał ze skrzydła i z drugiej linii. Po drugiej stronie przebudził się też Duvnjak, ale wystarczyło to tylko do tego, by Chorwaci zmniejszyli stratę do ośmiu bramek. W ostatnim kwadransie gry trener trójkolorowych Claude Onesta kilka razy podniósł się z fotela zniesmaczony tym, jak jego podopieczni tracili piłkę, ale zwycięstwo Francji ani przez moment nie było zagrożone. Pilnował go świetnie spisujący się Omeyer. 16 udanych interwencji kapitan zespołu w 59. minucie ukoronował... bramką.

Po wygranej drużyna Onesty ma na koncie sześć punktów i jest liderem krakowskiej grupy. To może się zmienić wieczorem po spotkaniu Polski z Norwegią. Na ostatni mecz drugiej fazy turnieju Francuzi i Chorwaci poczekają do środy.

Francja - Chorwacja 32:24 (16:10)

Francja: Omeyer 1, Gerard - Remili 1, Nyokas 1, Narcisse 4, Honrubia, N. Karabatić 3, Abalo 6, Sorhaindo 4, Guigou 5, L. Karabatić 3, Fabregas, Derot, Dipanda, Porte 4, Kounkoud

Chorwacja: Alilović, Stevanović - Marić, Duvnjak 5, Kopljar 3, Gojun, Horvat 3, Karacić 1, Strlek 2, Cupić, Kovacević 3, Mamić, Sebetić 2, Slisković 3, Cindrić, Brozović 2

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.