ME w piłce ręcznej. Francja zmiażdżyła Białoruś

Rozdrażnieni porażką z Polakami Francuzi zmietli z boiska Białoruś. W pierwszym meczu drugiej fazy turnieju w Tauron Arenie Kraków pokonali rywali aż 34:23.

Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl

Spotkanie rozpoczęło się od sześciu kolejnych udanych interwencji bramkarzy - po trzy piłki odbili Wiaczesław Saldacenka i Thierry Omeyer. Niemoc strzelecką przełamał w 4. minucie Nikola Karabatić. Rozgrywający Francuzów był na początku meczu nie do zatrzymania - rzucił trzy kolejne bramki. Białorusini pierwszy raz pokonali bramkarza dopiero w 7. minucie z rzutu karnego.

Poza tym byli zupełnie bezradni. Grający wysoką obroną Francuzi zneutralizowali największą broń rywali - drugą linię. Trener Białorusinów Jurij Szewcow już w 9. minucie poprosił o czas. To niewiele jednak zmieniło. W 19. minucie Francuzi prowadzili już 13:4. Wśród Białorusinów zawodził najlepszy strzelec turnieju Siergiej Rutenka. W pierwszych 20 minutach nie zdobył ani jednej bramki i trener zdjął go z boiska.

A po drugiej stronie szalał Karabatić. Rozgrywający powetował sobie nieudany mecz z Polakami, w którym tylko raz trafił do siatki. Tym razem był bezbłędny i rzucił aż dziewięć bramek. Trafiał z drugiej linii, po kontratakach, wrzutkach partnerów w pole bramkowe.

Za to Białorusini między 14. a 28. minutą nie trafili... ani razu. Pierwszą połowę zakończyli z zaledwie pięcioma bramkami i zatrważającą, 23-procentową skutecznością. Na parkiet jeszcze przed przerwą wrócił Rutenka, ale grał jako... obrotowy.

Na drugą połowę wspierani przez liczniejszą i głośniejszą niż w poprzednich meczach grupę kibiców Francuzi wyszli w rezerwowym składzie - bez Karabaticia, Abalo czy Omeyera. Skład mocno przemeblowali też Białorusini, ale długo nie byli w stanie zmniejszyć przewagi rywali. Nie pomagał im nawet doping polskich kibiców, którzy kilkukrotnie wspierali zespół Szewcowa oklaskami i okrzykami.

Po przerwie najlepszym zawodnikiem Białorusinów wciąż był jednak bramkarz. Jego koledzy dziesiątą bramkę rzucili dopiero w 44. minucie. Najwięcej kłopotu Francuzom sprawiał Alieksiej Chadkiewicz, który regularnie pokonywał Vincenta Gerarda. Grał tylko w drugiej połowie, ale zdobył aż dziewięć bramek.

Im bliżej było końca, tym Francuzi częściej pudłowali, notowali też więcej strat. Po przerwie rzucili "tylko" 14 bramek, ale i tak rozgromili rywali. Francja ma na koncie cztery punkty i pozostaje realnym kandydatem do gry w półfinale. Białoruś punktów nie ma i praktycznie straciła szanse na awans do strefy medalowej.

Francja - Białoruś 34:23 (20:5)

Francja: Omeyer, Gerard - Remili 5, Nyokas, Narcisse 4, Honrubia, N. Karabatić 9, Mahe 2, Abalo, Sorhaindo 2, Guigou 1, L. Karabatić 1, Fabregas 2, Derot 5, Porte, Kounkoud 3

Białoruś: Saldacenka, Kiszow - Browka, Kulesz, Babiczew 2, Chadkiewicz 9, Puchowski 4, Rutenka, Nikulenkow 1, Szyłowicz 1, Pocykailik, Jurynok 2, Baranow 3, Prakapenia, Karalek 1, Titow

Pozostałe mecze w grupie I:

23 stycznia: Francja - Chorwacja, Polska - Norwegia

25 stycznia: Macedonia - Norwegia, Polska - Białoruś

27 stycznia: Macedonia - Białoruś, Francja - Norwegia, Polska - Chorwacja

Tabela Grupy I

Zobacz wideo

Obserwuj @Anze_DG

"Dzidziuś", "Kola", "Gadżet"... Poznajcie ksywy polskich piłkarzy ręcznych [RYSUNKI]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.