Cracovia traci rakietę z Łotwy

Najlepszy strzelec odejdzie z Cracovii. - To kwestia kilku dni - twierdzi menedżer Denissa Rakelsa. Przy ul. Kałuży chcieliby go zatrzymać, ale mają związane ręce.

- Żyję w przekonaniu, że Rakels zostanie z nami - mówił kilka dni temu Janusz Filipiak, ale dziś prezes Cracovii raczej nie powtórzyłby tego zdania.

Łotysz we wrześniu przedłużył kontrakt z krakowskim klubem do czerwca 2018 roku, ale to niczego nie zmienia. Dlaczego? Bo do umowy wpisano klauzulę odejścia, na której zależało piłkarzowi i menedżerowi. Stoi w niej czarno na białym: wystarczy wyłożyć 500 tys. euro i nie trzeba nawet rozmawiać z działaczami krakowskiego klubu.

Z naszych informacji wynika, że na razie pieniądze nie wpłynęły na konto Cracovii, ale to jeszcze o niczym nie świadczy. - Deniss odejdzie najprawdopodobniej za granicę. Chodzi o kierunek angielski. To kwestia kilku dni - zapewnia Jarosław Kołakowski, agent Rakelsa. Nie chce zdradzić o jaki klub (angielskie media spekulują, że do Reading) chodzi. Wiadomo natomiast, że "kierunek angielski" piłkarzowi doradzał Marians Pahars, selekcjoner reprezentacji Łotwy, który grał w Premier League w Southampton.

W Cracovii oficjalnie o odejściu Rakelsa nikt rozmawiać nie chce. "Jeśli dojdzie do transferu, to będziemy o nim informować" - usłyszeliśmy w klubie.

Ale o tym, że krakowianie mogą stracić najlepszego strzelca, było wiadomo od dawna. Głośny był temat jego ewentualnego transferu do Legii, ale ostatecznie klub z Warszawy zmienił plany. Przy ul. Kałuży nie spodobał się m.in. wywiad, jakiego Rakels udzielił ostatnio "Przeglądowi Sportowemu". Łotysz powiedział wprost, że jest gotowy, by odejść.

A chętnych, by go pozyskać, nie brakuje, bo Rakels jesienią grał jak z nut. Choć był wystawiany głównie jako skrzydłowy, to zdobył 15 bramek w 20 meczach. Z nieporadnego piłkarza, który nie potrafił się odnaleźć na boisku (tak było jeszcze dwa lata temu), nie ma już śladu. Ostatnio walczył za dwóch, a pod koniec miał serię siedmiu ligowych meczów ze strzelonym golem.

Jeśli faktycznie odejdzie, dla Cracovii będzie to duży cios. Bo znalezienie kogoś równie skutecznego, szczególnie zimą, może okazać się niemożliwe. Trener Jacek Zieliński dobrze wiedział, co się święci, i powtarzał, że "zimą największym wzmocnieniem będzie utrzymanie obecnej kadry".

Poszukiwania dobrego napastnika mimo wszystko trwają. Mocnym kandydatem był Tomas Pekhart, reprezentant Czech, ale Cracovia nie dogadała się z jego menedżerem w sprawie prowizji.

Według portalu isport.cz krakowianie interesują się natomiast Tomasem Wagnerem, piłkarzem FK Jablonec, ósmego zespołu czeskiej ekstraklasy. 26-letni napastnik w tym sezonie zdobył cztery bramki w 15 meczach (w sumie 42 trafienia w 158 występach). U siebie widzieliby go też jednak działacze Jagiellonii Białystok.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.