ME piłkarzy ręcznych 2016. Chorwacja nie dała szans Islandii

Chorwacja gra dalej, a Islandia nieoczekiwanie wraca do domu już po fazie grupowej polskiego Euro. Z katowickiej grupy mistrzostw do dalszej fazy turnieju awansowały również Norwegia i Białoruś.

ŚLĄSK.SPORT.PL w mocno nieoficjalnej wersji. Dołącz do nas na Facebooku >>

Przed drugim z wtorkowych meczów w śląskiej grupie Euro było pewne, że do dalszej fazy turnieju awansuje Chorwacja. Zespołu z byłej Jugosławii nie wyrzuciłaby z turnieju nawet porażka. Islandia tymczasem miała się o co bić. Skandynawowie potrzebowali przynajmniej punktu, żeby odesłać do domu Białorusinów. Łatwo powiedzieć... Rozluźnieni Chorwaci ani myśleli ułatwiać zadania swoim rywalom.

Zaczęło się dla nich wyśmienicie, bo od prowadzenia 5:1. Islandczycy miotali się w ataku, a na dodatek słabo bronili. Po kolejnych akcjach było już 11:2, a potem 13:3 dla Chorwacji.

W tym momencie stało się jasne, że Islandczycy potrzebują sportowego cudu, żeby odrobić tak duże straty w starciu z tak klasowym zespołem.

Islandczycy nie grali w Katowicach źle, ale nie mieli w składzie pewnego bramkarza. Mecz z Chorwacją zaczął między słupkami Bjorgvin Pall Gustavsson. Zawodnik, który ma na Islandii manufakturę produkującą żel do włosów, nie potrafił jednak zatrzymać żadnej piłki. Gdy po kolejnym - stosunkowo łatwym - rzucie Chorwatów Gustavsson znowu odprowadził piłkę wzrokiem do siatki, wściekł się nie na żarty i zaczął kopać słupek bramki. Aż dziw, że sędzia go wtedy nie ukarał za niesportowe zachowanie.

Gustavssona zmienił potem Aron Rafn Edvardsson. To był jednak kiepski pomysł, bowiem rezerwowy bramkarz szybko przepuścił siedem kolejnych strzałów i znowu usiadł na ławce.

Druga połowa była już formalnością. Islandczykom trudno było odmówić woli walki, ale straty były jednak zbyt duże.

Chorwacja - Islandia 37:28 (19:10)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.