Wisła Kraków. Powrót Patryka Małeckiego to wzmocnienie czy problem?

Patryk Małecki przeszedł we wtorek badania medyczne. Do Wisły wraca piłkarz, który budzi skrajne emocje. - To chyba jego ostatnia szansa, by znów grać na wysokim poziomie - uważa Maciej Murawski, ekspert nc+.

Chcesz więcej? Polub Kraków - Sport.pl 17 sierpnia 2011 roku stadion Wisły podczas meczu z APOEL-em Nikozja zatrząsł się w posadach. Kilkanaście minut po godz. 22 Gervasio Nunez zagrał na prawo, do Małeckiego. Ten wpadł w pole karne, przełożył piłkę na lewą nogę i huknął pod poprzeczkę. Potem wszystko potoczyło się szybko: gol, krzyk tysięcy gardeł, zdjęta koszulka. Sprint w stronę linii bocznej, skok nad bandami reklamowymi, pad na kolana i wzniesienie rąk ku niebu.

To był szczyt formy Małeckiego, ale szybko zaczął z niego schodzić. Sześć dni później Wisła przegrała na Cyprze 1:3 i odpadła w kwalifikacjach Ligi Mistrzów. Małecki zdobył jeszcze bramkę w meczu Ligi Europy z Odense, ale w lidze w tamtym sezonie nie strzelił ani jednego gola.

Trener Kazimierz Moskal wiosną 2012 r. odsunął go od pierwszego zespołu z innego powodu. W meczu ze Standardem Liege schodzący z boiska Małecki nie podał ręki szkoleniowcowi i kopnął w jedną z reklam, odmówił też wyjazdu na mecz ligowy. Po zmianie szkoleniowca wrócił do gry, ale latem Wisła wypożyczyła go do tureckiego Eskisehirsporu.

Problemy Małecki stwarzał już wcześniej. Wojował z dziennikarzami, wyzywał rywali, część kibiców wyganiał ze stadionu. Ostatecznie Wisłę opuścił na początku 2014 r. W Pogoni Szczecin wybuchowy charakter Małeckiego też dał o sobie znać. Kiedy w jednym z meczów trener Dariusz Wdowczyk go zmienił, wściekły piłkarz rzucał bidonem i przekleństwami.

- Przed wyjazdem do Turcji był jedną z ważniejszych postaci silnej Wisły. Po powrocie już tak nie było. W Szczecinie przytrafiła mu się kontuzja, grał tam nierówno. Dostawał szanse, ale nie do końca potrafił je wykorzystać - zaznacza Murawski.

W rozmowie z "Gazetą Krakowską" Małecki mówił o "nieporozumieniu" z Czesławem Michniewiczem i "szeregu kwestii, w których trener mu przeszkadzał". Kilka dni temu rozwiązał kontrakt, gdzie rozstano się z nim bez żalu - w dwa lata zdobył jedną bramkę w ekstraklasie.

- Pamiętajmy, że w Pogoni miał poważną kontuzję, długo się leczył. To na pewno wpłynęło na jego dyspozycję. Wcześniej w Wiśle pokazał, że potrafi być wartościowym zawodnikiem - podkreśla Maciej Żurawski, były napastnik krakowian.

Nawiązać do formy sprzed lat nie będzie łatwo. Tym bardziej że rozstawał się z klubem w niezgodzie. W grudniu 2013 r. nie przyszedł na kolację wigilijną z zespołem z udziałem Bogusława Cupiała.

- Nie wiem, czy wtedy zrobił na złość drużynie czy sobie. Dzwonił do mnie, nakreśliłem mu, jaka jest sytuacja klubu. Mam nadzieję, że przemyślał niektóre sprawy, będzie pozytywnie nastawiony i odzyska blask. Sam jestem ciekawy, jak się zaprezentuje - przyznaje Paweł Brożek.

Na Małeckiego liczy trener Tadeusz Pawłowski. Podkreśla, że rozmawiał z zawodnikiem i widzi go w drużynie.- Jeśli teraz nie wróci do formy sprzed lat, może to być jego powolny koniec. Najpierw musi poradzić sobie z samym sobą. Powinien skupić się na pracy i słuchaniu trenera, a nie szukaniu dookoła winnych tego, że nie jest w formie - zaznacza Murawski.

We wtorek Małecki przeszedł testy medyczne. Podkreśla, że cieszy się z powrotu na Reymonta. - Nie mogę się doczekać pierwszych zajęć - mówi na oficjalnej stronie internetowej klubu.

- Na pewno jest piłkarzem niepokornym, ale nabrał doświadczenia. Jest coraz starszy, myślę, że trochę spoważniał. Jeśli ominą go urazy, może wzmocnić ofensywę - twierdzi Żurawski.

Małecki ma na ramieniu wytatuowaną podobiznę Henryka Reymana, legendę Wisły, ale będzie musiał przekonać do siebie część kibiców. Kiedy w grudniu gościł z Pogonią przy Reymonta, trybuna najbardziej zagorzałych fanów skandowała jego nazwisko. Część pozostałych go wygwizdała.

- Trudno powiedzieć, czy będzie dla Wisły wzmocnieniem czy problemem - mówi Murawski.

Więcej o:
Copyright © Agora SA