Skandal w Dębicy. Z Piotrem Świerczewskim w roli głównej

Skandal - tylko w taki sposób nazwać należy zachowanie Piotra Świerczewskiego podczas niedawnego turnieju piłkarskiego w Dębicy. Były reprezentant Polski podczas jednego z meczów uderzył kierownika drużyny z Wiednia.

Chcesz wiedzieć wszystko o sporcie na Podkarpaciu? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL

Nie tak z pewnością miał wyglądać VI Międzynarodowy Noworoczny Turniej Piłkarski o Puchar Burmistrza Miasta Dębicy. Miała być dobra zabawa połączona z grą w piłkę nożną z udziałem znanych osób. Dla kibiców, głównie dzieci, organizatorzy przygotowali wiele atrakcji. Cel był jeden: zebrać jak najwięcej pieniędzy, które miałyby zostać przeznaczone na niepełnosprawne dzieci i sportowców. Do tej pory w ciągu sześciu edycji turnieju udało się zebrać ponad 100 tys. złotych.

Do Dębicy zaproszono wiele znanych osób. Zagrały drużyny Urzędu Marszałkowskiego, oldboje Wisły Kraków, Lechii Gdańsk, Reprezentacja Śląska Oldbojów, zespół z Chorwacji, Polonez Wiedeń oraz Reprezentacja Artystów Polskich, gdzie wystąpił m.in. Piotr Świerczewski, były reprezentant Polski, który w biało-czerwonych barwach zagrał 70 spotkań.

Były zawodnik m.in. francuskiej Bastii, Olympique Marsylia, angielskiego Birmingham City czy Lecha Poznań popsuł jednak święto. W meczu grupowym Świerczewski nie wytrzymał. Po jednym z jego fauli doszło do przepychanek na boisku. W efekcie reprezentant Polski uderzył prezesa austriackiego klubu Polonez Wiedeń, który na skutek uderzenia stracił przytomność.

Po tym incydencie drużyna z Wiednia wycofała się z turnieju, co zresztą nie powinno dziwić. - To było przykre. Nie wiem, co kierowało panem Świerczewskim. Też kiedyś grałem w piłkę, byłem sędzią piłkarskim i różne się człowiek zachowywał. Jednak takiego zachowania nie jestem w stanie zrozumieć. Pan Świerczewski jest bardzo znany. Nazwisko z nikąd się nie wzięło. To były reprezentant Polski, grał za granicą. To do czegoś zobowiązuje - mówi burmistrz Dębicy, Mariusz Szewczyk, który całe zdarzenie oglądał z trybun.

Turniej udało się zakończyć. Reprezentacja Polskich Artystów przeprosiła i oddała przerwany mecz walkowerem. Nie zmienia to jednak faktu, że Świerczewski nie powinien się tak zachować. Co więcej, jak dotąd były reprezentant nie pofatygował się z przeprosinami. - Aktorzy Jarosław Jakimowicz i Marcin Mroczek, którzy grali razem z nim w drużynie przeprosili. Było im naprawdę głupio - tłumaczy organizator turnieju Bogusław Filipek. - Dostałem po twarzy. Od sześciu lat organizuję ten turniej i nie spotkałem się dotąd z takim zachowaniem. Wszyscy byli zachwyceni atmosferą, a pan Świerczewski to zepsuł. Dla mnie to nie jest gwiazda. Człowiek, który rzuca koszulką reprezentacji Polski, bije dziennikarza czy innego zawodnika powinien popracować z psychologiem - dodaje oburzony organizator.

Niewykluczone, że wnioski wyciągnie Polski Związek Piłki Nożnej. Świerczewski obecnie jest asystentem trenera Marcina Dorny w reprezentacji młodzieżowej. PZPN zamierza przyjrzeć się sprawie, która wydarzyła się w Dębicy.

Twórz z nami Rzeszów.Sport.Pl! Dołącz do nas na Facebooku

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.