Wisła po zwolnieniu Kazimierza Moskala przegrała cztery ligowe mecze. Zespół tymczasowo przejął Marcin Broniszewski. Teraz - już na stałe - szkoleniowcem zespołu został Tadeusz Pawłowski. - To bardzo sympatyczny człowiek, świetny gość. Jeżeli jednak patrzeć na boisko, to pod jego wodzą solidny Śląsk stał się najgorszą drużyną ligi. Na boisku nic im się nie kleiło. Z konkretnego zespołu zrobił słabiznę - zaznacza Kosowski.
Były skrzydłowy Wisły ma jednak nadzieję, że Pawłowskiemu powiedzie się przy Reymonta. Do tego potrzebne będą jednak wzmocnienia. Na jakich pozycjach? - Życzyłbym drużynie dwóch napastników, w tym jednego, który dobrze gra głową. Potrzebny jest też dobry skrzydłowy i rozgrywający z prawdziwego zdarzenia - podkreśla.
Żeby jednak Wisła mogła walczyć o coś więcej niż utrzymanie, nowi piłkarze muszą okazać się rzeczywistymi wzmocnieniami. Latem do klubu przyszli m.in. Tomasz Cywka, Rafael Crivellaro i Denis Popović, ale żaden z nich nie spełnił oczekiwań. - W takich przypadkach, kiedy jeden, dwa transfery się powiodą, to trzeba to zapisać na plus dla klubowego skautingu. Nie możemy porównywać transferów Wisły do tych, jakie przeprowadzają Legia czy Lech, bo krakowski klub nie ma pieniędzy. Popović to był topowy piłkarz pierwszej ligi, ale wydaje mi się, że w ekstraklasie nie powiedział jeszcze ostatniego słowa - przekonuje Kosowski.