Sandomierski to wychowanek Jagiellonii. Zaczynał jako napastnik, potem został przesunięty do pomocy, aż w końcu został bramkarzem. - Mieszkałem bardzo blisko dawnego stadionu Jagiellonii, z mojego balkonu było słychać doping kibiców podczas meczów. Siłą rzeczy ciągnęło mnie w tamtym kierunku. Poszedłem z kolegami. Po latach tylko ja zostałem, mimo wielu chwil zwątpienia - opowiada.
W ekstraklasie zadebiutował w meczu przeciwko... Cracovii. - Dokładnie pamiętam ten mecz, przegraliśmy 0:2. Puszczone bramki bardzo głęboko zapadły mi w pamięć - wspomina.
Nie będzie to jego pierwszy mecz przeciwko byłej drużyny. Kiedy do Białegostoku przyjechał z Zawiszą Bydgoszcz, kibice skandowali jego nazwisko. - Ciężko mi oczekiwać wielkiej przychylności, bo gram po drugiej stronie. Znam wielu kibiców. Zobaczymy jak będzie - mówi Sandomierski.