Łukasz Trałka z Lecha Poznań: "Jeszcze niedawno byliśmy w czarnej d..." [ROZMOWA]

Ostatnia seria zwycięstw wyniosła Lecha Poznań aż na piąte miejsce w tabeli. Dzięki temu odmrożone zostaną premie dla graczy Kolejorza, wstrzymane w czasach kryzysu. Kapitan Kolejorza opowiada o metamorfozie mistrzów Polski i jak zastąpić Kaspra Hämäläinena.

Hanna Urbaniak: Jeśli utrzymacie piąte miejsce w tabeli po ostatnim meczu z Piastem Gliwice, to zostaną wam wypłacone premie, które zostały "zamrożone" po fatalnym początku sezonu. Szybko z tego wyszliście.

Łukasz Trałka: - Nie zastanawiałem się nawet nad tym przed meczem i mówię to szczerze. Cieszy mnie bardziej to, że parę tygodni temu byliśmy w czarnej d..., a powoli z niej wychodzimy. To jest dla nas najistotniejsze. Wygraliśmy kolejny mecz, kolejny raz zagraliśmy na zero z tyłu i to chyba w tym momencie jest dużo ważniejsze niż te premie.

Ale nikt się nie spodziewał, że nastąpi to tak szybko!

- Nie interesowało nas awansowanie na trzynaste czy czternaste miejsce w tabeli, bo to niewiele by nam dało. Wiedzieliśmy, że potrzebna nam jest seria i to taka konkretna. Ja myślałem o przynajmniej trzech, czterech meczach z rzędu wygranych, bo to na pewno pozwoliłoby nam złapać większy oddech, a tymczasem wygraliśmy już sześć meczów. Jasne, myśleliśmy przede wszystkim o tym, by w ogóle awansować do pierwszej ósemki, a już jesteśmy na piątym miejscu. I teraz chciałbym jeszcze o te kilka schodków się wspiąć.

Pomógł wam chyba terminarz, bo graliście głównie mecze z zespołami, które były wyżej od was w tabeli. Zwycięstwa pozwalały więc wam wyprzedzać te drużyny.

- Parę tygodni temu wszyscy byli przed nami w tabeli, także z kim byśmy nie grali, to i tak mogliśmy ich przeskoczyć (śmiech). Akurat ostatnie dwa mecze tak się ułożyły. Przed meczami z Koroną i Zagłębiem zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że jeśli z nimi wygramy, to ich wyprzedzimy w tabeli. I to było dla nas ważne. Mogliśmy sobie postawić konkretny i realny cel.

Po meczu z Zagłębiem trener Urban narzekał na boisko przy Bułgarskiej, że było ciężkie i trudno się na nim grało.

- Bo to prawda. Nie jesteśmy aż tak dobrze przygotowani technicznie, jak piłkarze z Hiszpanii czy z Włoch. Nie jest łatwo. Najpierw myślisz o tym, żeby piłkę dobrze przyjąć, a dopiero później zagrać. Powinno być inaczej, powinno się patrzeć do przodu, a przyjęcie powinno być automatyczne, a jednak tutaj ta piłka często odskakuje. Na tej murawie były problemy, żeby się utrzymać w ogóle na nogach. No ale taki mamy klimat. Dlatego techniki trzeba się uczyć i uczyć.

W meczu z Zagłębiem z kibicami pożegnał się Kasper Hämäläinen. Wszystko wskazuje na to, że odejdzie. Będzie ci bardziej żal piłkarza czy kumpla?

- I piłkarza, i kumpla. O Kasprze można mówić tylko w samych superlatywach, bo na boisku to każdy widzi, jak gra i jak był nam potrzebny, ale oprócz tego w szatni to jest bardzo sympatyczny, pogodny i bezkonfliktowy chłopak. Niby nie ma ludzi niezastąpionych i zawsze, gdy z Lecha ktoś odchodził, to udawało się go zastąpić, ale w wypadku Kaspra będzie naprawdę ciężko. Jeśli ściągniemy podobnego zawodnika, to na pewno nie za darmo.

Wiele wskazuje na to, że zimą odejdą też Maciej Gostomski i David Holman. Ich jednak nikt przy Bułgarskiej nie żegnał.

- Jeśli chodzi o Holmana, to z tego, co się orientuję, sprawa jest przesądzona, ale w przypadku "Gostka" chyba wszystko jest jeszcze otwarte.

No tak, pojechał dopiero na testy do Glasgow Rangers.

- Niejeden zawodnik jechał na testy i niejeden z nich wracał. Jeśli chce tam zostać, to życzę mu tego. Ale jeszcze spokojnie z tymi pożegnaniami.

Na koniec tegorocznego grania zmierzycie się z Piastem Gliwice. To dla ciebie taki lider z prawdziwego zdarzenia? W przeszłości mistrzem jesieni zostawało już wiele drużyn, które wiosną nie potrafiły potwierdzić swojej dominacji.

- Na początku po zwycięstwach Piasta myślałem sobie: "spokojnie, nazbierają troszkę punktów, wyszaleją się i zaraz dostaną raz, drugi i będzie spokój", ale tak w połowie tej rundy dotarło do mnie, że ten zespół nie tylko dobrze punktuje, ale po prostu nieźle gra w piłkę. Wtedy już byłem pewien, że nie będzie tak łatwo ich dogonić. Na pewno nie spodziewałem się, że zdobędą aż tyle punktów. Chyba każdy jest tym zaskoczony. Ale jestem przekonany, że jak najbardziej są do złapania i do przeskoczenia.

Rozegraliście w tym sezonie już grubo ponad 30 meczów, w zasadzie tyle, ile normalnie gracie w ciągu całego sezonu. Ale podejrzewam, że gdy się ma taką passę jak wy teraz, to wcale nie ma się ochoty kończyć tego grania.

- Gdyby ktoś dał mi gwarancje, że każdy kolejny mecz wygramy, to grałbym bez przerwy, ale takiej pewności nie mamy. Został nam ostatni mecz i na pewno zrobimy wszystko, żeby go wygrać, a jeśli chodzi o przerwę, to dobrze, że już nadchodzi, bo było tego wszystkiego dużo za dużo.

Więcej o:
Copyright © Agora SA