Lech Poznań - Zagłębie Lubin. Czterech lechitów zagrożonych zawieszeniem za żółte kartki

Czterech piłkarzy Lecha Poznań, w tym aż trzech obrońców, nie zagra w ostatnim meczu ekstraklasy w tym roku, jeśli w niedzielnym spotkaniu z Zagłębiem Lubin zostaną przez sędziego napomnieni żółtymi kartkami.

Sześć żółtych kartek uzbierał już w tym sezonie Łukasz Trałka i jest pod tym względem rekordzistą Lecha Poznań. Czwartą dostał akurat przed meczem z Legią Warszawa i nie wystąpił w spotkaniu, które "Kolejorz" wygrał przy Łazienkowskiej 1:0.

Po trzy kartki od dłuższego już czasu mają Darko Jevtić, Tamas Kadar, Marcin Kamiński i Tomasz Kędziora. Kto dostanie kolejną, nie gra w następnym meczu. W przypadku Szwajcara nieobecność 20 grudnia podczas meczu z Piastem Gliwice nie byłaby jeszcze taka straszna dla Jana Urbana, bo akurat w drugiej linii ma kto grać w "Kolejorzu".

Gorzej jest jednak z obrońcami, bo po kontuzji Kebby Ceesaya w kadrze jest tylko pięciu nominalnych obrońców. Oprócz wspomnianej trójki, także Paulus Arajuuri (dwie żółte kartki) i Barry Douglas (pięć). W defensywie może też występować Dariusz Dudka, ale jest ostatnio chory i od kilkunastu dni nie trenuje.

Oznacza to, że zawieszenie więcej niż jednego piłkarza z defensywy może wywołać niemałe zamieszanie w szeregach Lecha Poznań w meczu z liderem ekstraklasy. Ba, gdyby z kadry wypadł za kartki Tomasz Kędziora, oznaczałoby to, że mistrzowie Polski zostaliby przed ostatnim meczem w tym roku bez zdolnego do gry prawego obrońcy.

Trener Jan Urban nie panikuje: - Trudno powiedzieć piłkarzowi, żeby nie złapał kolejnej kartki. Oczywiście można przypomnieć, żeby nie dostał jakiejś głupiej kary za odkopnięcie piłki czy powiedzenie czegoś sędziemu. Takie kartki byłyby nierozsądne. Ale przecież nikt w ferworze walki nie będzie kalkulował: nie wchodzę za ostro, bo nie mogę dostać kartki. Takie myślenie nie pomaga.

Mecz Lecha Poznań z Zagłębiem Lubin rozpocznie się w niedzielę o godz. 15.30 na Inea Stadionie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA