Andrzej Kowal, trener Asseco Resovii: Nerwowe ruchy na pewno nie pomogą

Asseco Resovia po dziewięciu kolejkach PlusLigi zajmuje dopiero szóste miejsce w ligowej tabeli. Trener mistrzów Polski, Andrzej Kowal zachowuje jednak spokój. -W samej grze jak i poza nią potrzeba nam jeszcze trochę cierpliwości. Nerwowe ruchy na pewno teraz nie pomogą - mówi szkoleniowiec rzeszowian.

Chcesz wiedzieć wszystko o Asseco Resovii? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL

W sobotę Asseco Resovia zagra z Indykpolem AZS Olsztyn. Chociaż akademicy żadną rewelacją ligi nie są, to i tak do mistrzów Polski tracą tylko jedno "oczko" w ligowej tabeli. Siatkarze z Rzeszowa zaliczają bowiem najgorszy start od sezonu 2011/2012. Po dziewięciu kolejkach, z 16 punktami na koncie zajmują dopiero szóste miejsce. Do drugiej lokaty, dającej prawo gry w finale PlusLigi, mistrzowie Polski tracą już siedem "oczek".

Rozmowa z Andrzejem Kowalem, trenerem Asseco Resovii

Kamil Gorlicki: Pięć porażek w dziewięciu dotychczas rozegranych meczach i dopiero szóste miejsce w tabeli. Mistrzowie Polski wierzą jeszcze w obronę tytułu?

Andrzej Kowal: Jasne, że tak. Teraz koncentrujemy się jednak na tym, co sami prezentujemy. Nie zaglądamy do tabeli, nie patrzymy do kogo ile tracimy, bo to tylko może nas pogrążyć. Ciągle brakuje nam cierpliwości w grze, popełniamy błędy w ataku, ale walczymy o powrót do własnej dobrej gry.

Wydawało się, że waszą zmorą od początku sezonu jest brak wsparcia w ataku dla Bartosza Kurka. W ostatnich meczach było już z tym lepiej, ale i tak przegraliście. Dlaczego?

- Tak jak powiedziałem - wciąż pogrążają nas błędy własne. Po prostu za dużo punktów oddajemy za darmo naszym rywalom. Te błędy staramy się minimalizować na treningach i naprawdę wygląda to coraz lepiej. Ostatni mecz w Radomiu był już dużo lepszy w naszym wykonaniu, ale znowu zabrakło pewności w końcówkach. Wiem, że to cały czas powtarzamy, ale naprawdę potrzeba nam jeszcze trochę cierpliwości. Nerwowe ruchy teraz na pewno nie pomogą.

Pan zachowuje spokój, a jak na kolejne porażki reagują sami zawodnicy? Z każdym kolejnym potknięciem, presja przecież tylko dodatkowo rośnie.

- Powtarzam chłopakom, że mimo tego, iż jesteśmy krytykowani, to musimy skupić się na sobie. Grając w drużynie mistrza Polski trzeba wiedzieć, że presja była, jest i będzie. Musimy być jedną, zgraną grupą, która wspólnie będzie dążyć do tego, żeby nasza gra w końcu wyglądała lepiej. Jeśli będziemy dobrze grali, to możemy przecież wygrać z każdym.

W sobotę w meczu z Indykpolem AZS Olsztyn zagra już Thomas Jaeschke?

- Thomas na pewno pojawi się w składzie. Jeszcze nie zdecydowałem czy zagra od początku. Oczywiście bardzo na niego liczymy, bo to siatkarz, który ma papiery na wielkie granie. Trzeba jednak pamiętać, że Jaeschke długo nie trenował i nie możemy od niego od razu wymagać cudów.

Zapytałem o powrót Amerykanina, bo pomoc na pozycji przyjmującego wydaje się najbardziej potrzebna. Nikołaj Penczew i Julien Lyneel raczej zawodzą.

- Musimy pamiętać, że Julien trenuje z nami tak na dobrą sprawę od trzech tygodni. Na pewno potrzebuje więc jeszcze trochę czasu. Poza tym Lyneel oraz "Niko" Penczew są tymi bardziej defensywnymi przyjmującymi. Mnie cieszy za to coraz lepsza gra Alka Achrema. Dzięki niemu nasz atak już jest lepiej zbilansowany. Alek na pewno będzie dostawał coraz więcej szans. Zadowolony jestem też z tego co prezentuje Olek Śliwka. To bardzo młody chłopak, który rozgrywa swój pierwszy sezon w Rzeszowie i już nam niejednokrotnie pomógł. Tak jak wspomniałem wcześniej, powoli do gry będzie wracał też Jaeschke. Nasza gra na skrzydłach powinna więc wyglądać coraz lepiej. Myślę, że to przełoży się też na lepsze wyniki.

Twórz z nami Rzeszów.Sport.Pl! Dołącz do nas na Facebooku

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.