Wicelider bez przypadku. Na Stelmet nie wystarczyło, ale Polski Cukier był blisko

Było na co popatrzeć i było czym się emocjonować. Mecz lidera TBL z wiceliderem nie rozczarował, rozstrzygnął się w ostatniej minucie i po myśli faworyta. Stelmet BC Zielona Góra pokonał Polski Cukier Toruń 83:78. Mistrzowie z Zielonej Góry gonią Golden State Wariorrs... Też idą przez sezon z kompletem zwycięstw, uzbierali ich dziewięć, ale więcej póki co nie mogli.

Przed tym meczem coś drgnęło w kadrowej sytuacji zielonogórskiej drużyny, tyle że bilans zysków i strat wyszedł na zero. Po wyleczeniu kontuzji stopy do meczowego składu wrócił rzucający J.R. Reynolds. Z kręgu grających wypadł za to silny skrzydłowy Nemanja Djurisć. Złamany w Krasnodarze nos to jeszcze zbyt świeża sprawa, by wziąć udział w walce. Koszykarz czeka na maskę ochronną. Drugi silny skrzydłowy Stelmetu - Vlad Moldoveanu też leczy kontuzję. I w tej sytuacji bodaj pierwszy raz w sezonie miejsce w pierwszej piątce zajął na pozycji numer cztery Szymon Szewczyk. Pasowała mu ta rola. W obronie zebrał, czapę założył, w ataku pykną dwie trójeczki, zaliczył asystę. Po ośmiu minutach gry schodził, by odpocząć z ośmioma punktami na koncie przy 100-procentowej skuteczności. Z Szewczykiem i bez Szewczyka na boisku toczył się ciekawy mecz - w pierwszej kwarcie dużo szybkich i skutecznych ataków, w drugiej dużo mocnej obrony. Stelmet prowadził, ale rywale z Torunia nie zostawali daleko z tyłu. W pojedynkach o zbiórki dominowali środkowy Stevan Milosević i silny skrzydłowy Maksym Kornijenko. M.in. dzięki nim goście zdobywali więcej punktów z akcji podkoszowych niż gospodarze spotkania. Wprawdzie nie mogli się wstrzelić Danny Gibson, najlepszy asystujący i ligi i jej trzeci snajper, oraz Łukasz Wiśniewski. Przez dwie kwarty upolowali w sumie 8 pkt. Niemniej w pierwszej połowie (40:34) drużyna z Torunia i tak radziła sobie na tyle dobrze, że trener Jacek Winnicki wściekł się tylko kilka razy, ale marynarki nie zrzucił.

Pechowo mecz w Zielonej Górze zaczął Markeith Cummings. Amerykański skrzydłowy Polskiego Cukru doznał krwawego urazu i pograł w pierwszej połowie tylko sześć minut.

Na otwarcie trzeciej kwarty faworyt z Zielonej Góry zrobił coś, co zmieniało charakter meczu z w miarę wyrównanego na kontrolowany przez Stelmet. Seria trafień za trzy punktu w połączeniu ze szczelną obroną sprawiły, że straty Torunia pierwszy raz w meczu przekroczyły 10 pkt.

Gracze Polskiego Cukru nie spanikowali, ani nie pękli. Bez nerwowych ruchów, bez forsowania rzutów z dystansu, które na tym etapie walki im się nie udawały, odrobili większość strat. Gibson dwa razy potrzebował pomocy medycznej, ale wrócił Cummings, a pod koszami sprytnie uwijał się Kornijenko. I ostatnia część meczu zaczynała się przy stanie 60:58, zatem rozstrzygnięcia dostrzec się nie dało, a zagrożenie dla twierdzy CRS nie było wydumane.

Po niespełna dwóch minutach czwartej kwarty pościg Torunia dopadł Stelmet. Remis 63:63 najbardziej pobudził zielonogórską widownię. Koszykarzom Polskiego Cukru i trenerowi Winnickiemu jakby zaszkodził. Bo koszykarze zepsuli dwie oczywiste akcje, a trener doprosił się o karę. I Stelmet z pomocą kibiców skorzystał. Na zmarnowany atak gości raz, drugi i trzeci odpowiedział trafieniami. Ale druga w meczu ucieczka faworyta na 11 pkt znów nie zyskała znaczenia rozstrzygającego. Bo na trzy minuty przed końcem Gibson walnął tróję i było 76:73. Jednak lider Polskiego Cukru grał już w tym okresie nieomal na jednej nodze. Mecz w Zielonej Górze był dla niego trochę jak droga przez mękę. Podwajany, ostro traktowany przez obrońców nie poszalał. Po trzeciej pomocy medycznej jeszcze wrócił na boisko, lecz zostało już naprawdę niewiele czasu, by mógł pociągnąć drużynę do sensacyjnego sukcesu. Na dodatek Łukasz Wiśniewski zmarnował ogromnie ważne rzuty wolne. Dee Bost odpowiedział na to trafieniem za trzy punkty. I Polski Cukier znalazł się w sytuacji nieomal beznadziejnej, a na pewno bardzo, bardzo trudnej. jeszcze ostatni raz zerwał się do pościgu. I gdyby na niespełna pół minuty przed końcem gry Kornijenko wykończył solową akcję, wszystko mogłoby się zdarzyć. Ale Ukrainiec wyjątkowo chybił. I było po Cukrze.

STELMET BC ZIELONA GÓRA - POLSKI CUKIER TORUŃ 83:78

KWARTY: 23:18, 17:14, 20:24, 23:20

STELMET: Ponitka 16 (2), Szewczyk 13 (3), Koszarek 7 (1), Hrycaniuk 5, Zamojski 3 (1) oraz Borovnjak 14, Reynolds 14 (4), Bost 9 (2), Gruszecki 2.

POLSKI CUKIER: Kornijenko 25 (2), Gibson 12 92), Wiśniewski 11 (1), Cummings 7, Sulima 2 oraz Michalak 10 (2), Milosević 9, Perka 2, Bochno 0, Michalski 0.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.