BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS
Białostoczanie do piątkowej konfrontacji przystępowali w dobrych nastrojach. Podopieczni Michała Probierza wyszli bowiem w końcu z kryzysu. W dwóch ostatnich spotkaniach zdobyli komplet punktów, nie stracili też gola. W ostatniej serii gier Jagiellonia wygrała 2:0 na wyjeździe z Zagłębiem Lubin. W starciu z Górnikiem od początku zagrał ten sam skład co w ostatnim pojedynku.
- Graliśmy dobrze i nie ma co zmieniać - stwierdził na antenie nc+ przed spotkaniem Michał Probierz.
Zmiany były natomiast w wyjściowym składzie Górnika. Z różnych powodów w Białymstoku zabrakło Radosława Sobolewskiego, Aleksandra Kwieka, Rafała Kosznika. Od pierwszej minuty na murawę wybiegł za to Roman Gergel, który w ostatnim meczu (ostatni w lidze Górnik pokonał niespodziewanie aż 5:2 lidera - Piasta Gliwice) zdobył cztery gole.
- Nadal jesteśmy na ostatnim miejscu i nadal potrzebne są nam punkty - mówi jednak spokojnie przed konfrontacją w Białymstoku Leszek Ojrzyński, trener ekipy z Zabrza.
Jagiellonia piątkowe spotkanie rozpoczęła kapitalnie. Już w czwartej minucie objęła prowadzenie. Taras Romanczuk ze środka boiska zagrał piłkę w pole karne Górnika. Tam nadspodziewanie łatwo Przemysław Frankowski poradził sobie z Rafałem Kurzawą i gospodarze wygrywali.
Dziesięć minut później Jagiellonia mogła mieć kolejną wymarzoną sytuację do zdobycia gola. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Karola Mackiewicza doszło do zamieszania w polu karnym rywali. Piłka trafiła m.in. w rękę Bartosza Kopacza. Gwizdek sędziego Tomasza Kwiatkowskiego jednak milczał.
Kolejna kontrowersyjna sytuacja miała miejsce w 21. minucie. Wówczas to piłkę z autu w pole karne Jagiellonii wrzucił Mateusz Słodowy. Tam najlepiej odnalazł się Szymon Skrzypczak i doprowadził do wyrównania. Białostoczanie jednak mocno protestowali, bo strzelec gola faulował Igorsa Tarasovsa. Sędzia przewinienia jednak nie odgwizdał i uznał bramkę.
- Zastawiłem piłkę - stwierdził w przerwie piłkarz Górnika.
- Byłem pierwszy, chciałem trafić w piłkę. Dla mnie to był ewidentny faulu - mówił z kolei obrońca Jagiellonii.
Po stracie gola gospodarze wyglądali na oszołomionych i Górnik mógł nawet wyjść na prowadzenie. Bartłomiej Drągowski świetnie spisał się jednak przy strzale Adama Dancha. Białostoczanie otrząsnęli się tuż przed przerwą. Wówczas kolejnym niezłym dośrodkowaniem popisał się Karol Mackiewicz, a piłka po strzale głową Fedora Cernycha trafiła w poprzeczkę.
Druga połowa nie była porywającym widowiskiem, ale w 67. minucie padł gol. Błąd popełnia m.in. Igors Tarasovs (nie trafił w piłkę) i Łukasz Madej wyszedł sam na sam z bramkarzem Jagiellonii. Takiej sytuacji nie zmarnował.
Gospodarze odpowiedzieli w 82. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Konstantina Vassiljeva piłka odbiła się od Oleksandra Szeweluchina i spadła pod nogi Piotra Grzelczaka. Piłkarz Jagiellonii zdobył piątą bramkę w tym sezonie i był remis.
Ostatnie słowo w piątek należało jednak do gości. W 87. minucie Roman Gergel skutecznie wykończył dośrodkowanie Dominika Sadzawickiego. Górnik wygrał pierwsze spotkanie na wyjeździe w tym sezonie i przynajmniej na chwilę opuścił ostatnie miejsce w tabeli.
A Jagiellonia?
- Dziś daliśmy plamę - podsumował mecz Sebastian Madera.