W Eurolidze sensacja - koszykarze Stelmetu zdobyli jaskinię lwa!

Skazany na pożarcie Stelmet BC Zielona Góra wygrał (66:51) na wyjeździe z Lokomotivem Kubań Krasnodar, co w tym sezonie Euroligi nie udało się dotąd nikomu. Mistrzom Polski się udało, a ich rywale dopiero w ostatnich sekundach meczu złamali barierę 50 pkt. Lokomotiv ma już w garści awans do Top 16, a Stelmet dzięki sensacyjnej wygranej zachowuje jeszcze szansę, by też dołączyć do grona 16 najmocniejszych drużyn Europy.

Mecz w jaskini lwa zaczął się zdumiewająco. Gdy niesamowity walczak Nemanja Djurisić trafił z dystansu, koszykarze z Zielonej Góry wygrywali 18:8. Ogromna szkoda, że chwilę po tym "Rocky" z zakrwawioną twarzą musiał zejść z boiska. I - co prawdopodobne - dołączy do kółka kontuzjowanych graczy w ekipie mistrzów Polski. Jeżeli okaże się, że w zderzeniu z innym graczem złamał nos, "Rocky" za kilka dni zagra w masce ochronnej. Jednak w piątek w Krasnodarze nie mógł już wrócić do gry. Mimo to zielonogórska drużyna trzymała się bardzo dzielnie, by nie rzec - rewelacyjnie. Biła rywala skutecznością rzutów, najmocniej tych trzypunktowych. Biła też zbiórkami i wychodziła z szufladki zarezerwowanej dla drużyn z najsłabszym atakiem całej Euroligi. Trójki wpadały do kosza Lokomotivu z rąk aż pięciu graczy Stelmetu. Istotne było to, że znalazł się wśród nich Dee Bost. Przez kontuzję występ Amerykanina wisiał na włosku. Szczęściem sztab medyczny i organizm gracza pokonały uraz. Bost dawał zmiany Łukaszowi Koszarkowi, a drużynie cenną pracę, punkty i asysty.

Wierzyć się nie chciało, ale wyraźnie wygrana przez gości pierwsza kwarta nie zamykała rozdziału z dobrymi wiadomościami z Krasnodaru. W drugiej kwarcie przewaga gości z Polski sięgała nawet 16 pkt. W punktowaniu z dystansu Stelmet był na dobrej drodze, by pobić rekord Barcelony. Dla odmiany zawodnicy Lokomotivu rzucali wszędzie, tylko nie do kosza... Po pierwszej połowie wicelider grupy C Euroligi przegrywał z autsajderem 27:40.

Ostrożność podpowiadała tak: lepiej się nie cieszyć, bo rosyjski zespół - nasycony wcześniejszymi zwycięstwami i gwarancją awansu do Top 16 - wszedł w mecz bez gigantycznej koncentracji, z przekonaniem, że jakoś to się wygra. Dopiero w przerwie w szatni Lokomotivu, gdzie trenerem jest mistrz Euroligi Georgios Bartzokas, dojdzie do burzy, koszykarze zacisną zęby. I stratę 13 pkt z pierwszej połowy faworyt połknie w mig...

Ale nic z tych rzeczy! Po trzech minutach walki w drugiej połowie prowadzenie mistrzów Polski osiągnęło poziom sensacji, było 29:49. I chociaż nasi zawodnicy długo nie cieszyli się 20-punktowym zapasem, to spotkanie toczyło się w rytmie, który dawał im widok na zwycięstwo. Lokomotiv nadal nie potrafił wyeliminować niedokładności ze swych akcji ofensywnych. Wprawdzie bronił już na pełnym gazie, ale to nie wystarczało, by zbliżyć się do Stelmetu na mniej niż 10 pkt. A czas upływał... Upływał na korzyść mistrzów Polski. Gracze z Zielonej Góry oczywiście o tym wiedzieli, dlatego grali dłuuugie akcje. Już nie trafiali z dystansu, lecz solidnie bronili. Aż stało się! Twierdza Krasnodar padła pierwszy raz w sezonie, a osłabiony Stelmet dał sobie nadzieję na awans do Top 16.

LOKOMOTIV KUBAŃ KRASNODAR - STELMET BC ZIELONA GÓRA 51:66

KWARTY: 13:24, 14:16, 11:12, 13:14

LOKOMOTIV: Claver 10, Delaney 9 (1), Randolph 7, Voronov 0, Broekhoff 0 oraz Singelton 11, Draper 5 (1), Bykov 4 (1), Fasenko 1, Zubkov 0.

STELMET: Borovnjak 11, Ponitka 11 (1), Zamojski 10 (2), Djurisić 5 (1), Koszarek 4 oraz Bost 11 (1), Szewczyk 8 (2), Hrycaniuk 4, Gruszecki 2.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.