Andrzej Iwan: Nie, jeszcze nie. Co się stało?
- Już po meczu pomyślałem sobie, że tak się może stać. Derby to oczywiście gra o duży prestiż, ale ta porażka to chyba był tylko pretekst do jego zwolnienia. Długo było słychać o spekulacjach na ten temat i po przegranym meczu z Cracovią mimo wszystko można się tego było spodziewać. Szkoda, bo właścicielowi chyba zabrakło zimnej krwi.
- Wystarczy przypomnieć sobie, jaki był przebieg meczu. Gdyby Paweł Brożek wykorzystał dwie stuprocentowe okazje, pewnie nie byłoby tematu. Niestety czarne chmury nad Kaziem zbierały się od długiego czasu. Słoneczko świeciło od czasu do czasu, ale - jak się okazuje - zbyt rzadko.
- Ten nie robi błędów, kto nic nie robi. Jakby to powiedzieć... Może nie chodzi o charyzmę, ale Kazio chyba nie potrafił oddziaływać na ludzi i jego piłkarze nie zawsze byli skoncentrowani. A przez to Wisła traciła bardzo dużo punktów. Może zabrakło czegoś, co miał Franz Smuda. Czasem rzucił bidonem, wściekał się i czasem, choć nie zawsze, miało to pozytywny wpływ na zawodników.
- Nie, ale chyba trzeba było impulsywniej reagować. Oczywiście możemy tylko gdybać. Szkoleniowiec ma swój styl i może nie musi go zmieniać?
- A reguły nigdy nie ma. Dużo zależy od zasobności portfela właściciela. Uznany trener będzie chciał dużo zarabiać. Trener z nazwiskiem pewnie będzie chciał ściągnąć kilku "swoich" zawodników, a na takie zmiany potrzebne są pieniądze. Tak naprawdę na polskim rynku jest kilku trenerów, którzy pasowaliby do Wisły. Wiadomo, w grę nie wchodzi ktoś, kto miał związek z korupcją, więc pewnie Darek Wdowczyk odpada.
- Musiałbym się dłużej zastanowić. Ale skoro właściciel podjął decyzję o zwolnieniu, to wcześniej pewnie robił podchody pod następcę Kazia. Inaczej sobie tego nie wyobrażam.
- Wystarczy spojrzeć na przebieg kilku meczów. Tak naprawdę drużynie do szczęścia brakowało bardzo niewiele. Na pewno trenerowi nie pomogli zawodnicy. Byli za nim, ale na boisku nie zrobili tego, co trzeba. W sumie Wisła straciła głupio nie kilka, ale kilkanaście punktów. Nawet w derbach Krakowa nie była gorsza. Mecz był wyrównany. Być może Cracovia miała lepsze statystki, ale groźniejsza była Wisła.