Legia przyjechała do Bielska-Białej po komplet punktów, bo tylko to pozwalało jej, by nieco odrobić straty do rewelacyjnego lidera z Gliwic. Ale cały plan legionistów runął już w szóstej minucie - Kowalski rozpoczął wtedy akcję Podbeskidzia, piłka powędrowała do Możdżenia, potem do Szczepaniaka, a z bliska do siatki futbolówkę wepchnął Robert Demjan. To piąty gol Słowaka w sezonie, a w 23. minucie Demjan miał kolejną znakomitą okazję, ale tym razem lepszy był Arkadiusz Malarz.
Legia miała przewagę, ale grała nieskutecznie. Dobrze radziła sobie także defensywa miejscowych, która wybijała większość piłek wrzucanych w pole karne.
Sytuację gospodarzy mocno skomplikował w 41. minucie Kristian Kolcak. Obrońca Górali bezpardonowo zaatakował Guilherme, sędzia bez wahania pokazał mu czerwoną kartkę.
Chwilę potem warszawianie mogli wyrównać, ale piłka po uderzeniu Brzyskiego z rzutu wolnego trafiła w słupek!
W II połowie meczu Legia rzuciła się do odrabiania strat, robiła to jednak niezdarnie i przez długi czas kolejne ataki kończyły się w najlepszym razie niecelnymi strzałami. Aż do 68. min, gdy po podaniu dopiero co wprowadzonego Arkadiusza Piecha do bramki pewnie trafił Nemanja Nikolić.
Mimo straty bramki Podbeskidzie nie spuściło głów i przez długi okres na boisku nie było widać, że gospodarze grają ze stratą jednego zawodnika. Okazje do zdobycia gola miał zwłaszcza Możdżeń, ale jego strzały mijały dwukrotnie słupek.
W 86. min trener Legii Stanisław Czerczesow ze zdumieniem pokręcił kilka razy głową. Wszystko przez to, że sekundę wcześniej piłkę do siatki gości wkopał Adam Mójta i wicelider stracił nawet remis! Ale i tę stratę goście odrobili! W ostatniej minucie doliczonego czasu gry wyrównującego gola zdobył Stojan Vranjes.
To trzeci kolejny ligowy mecz w Bielsku, którego Legia nie potrafiła wygrać. Ten wynik oznacza, że Legia traci do Piasta Gliwice aż dziesięć punktów. Podbeskidzie - nadal bez zwycięstwa na własnym stadionie w tym sezonie - wskoczyło w tabeli na dziesiąte miejsce.